Wywiad

Bożena Góra: Nie wystarczą nam już słowa

Fot. Bartek Ziółkowski

Protest to pokazanie, że mieszkańcy Krzyszkowic mają dość kolejnych zapewnień i obietnic. Chcą konkretnych działań. Będziemy trzymać rękę na pulsie i oczekiwać realnych posunięć popartych dokumentami. Nie wystarczą nam już słowa, to za mało

- mówi Bożena Góra, organizatorka protestu „Wyjdźmy na pasy. Chcemy bezpiecznie żyć”

 

Bożena Góra (1985), prywatnie mama dwójki dzieci i żona. Obecnie przebywa na urlopie wychowawczym. Wciąż mieszka w Krakowie, jednak swoją przyszłość wiąże z Krzyszkowicami, gdzie z rodziną zamierza zamieszkać na stałe. Jak mówi o sobie; lubi wyzwania i jest konsekwentna w dążeniu do celu. Jednym z nich jest rozliczenie polityków z obietnic i doprowadzenie do budowy bezpiecznej przeprawy przez Zakopiankę w Krzyszkowicach.

 

Wyprowadziła pani na pasy prowadzące przez Zakopiankę w Krzyszkowicach ponad 200 osób. Jest pani z siebie zadowolona?

Zadowolona jestem z frekwencji. Mieszkańcy Krzyszkowic i okolicznych miejscowości zdali ten egzamin. Pokazali, że potrafią zjednoczyć się we wspólnej sprawie. Zadowolona jestem także z przebiegu samego protestu. Wszystko odbyło się zgodnie z planem.

Protest poprzedził cykl spotkań z politykami, przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a na kilka dni przed wydarzeniem burmistrz apelował o złagodzenie jego formy. Obawiała się pani o frekwencję?

Były pewne obawy, ale od początku mocno wierzyłam w mądrość mieszkańców Krzyszkowic, a ci nie dali się podzielić. Wiedziałam też, że wspólny cel potrafi połączyć ludzi. Tak wysoka frekwencja pokazała, że nasza walka o to skrzyżowanie jest potrzebna.

Mimo minusowej temperatury, przed jej rozpoczęciem ludzi przybywało z każdą minutą. W którym momencie powiedziała pani sobie: „Bożena, to się uda!”?

O godzinie ósmej, gdy oficjalnie otwierałam zgromadzenie i zobaczyłam tak dużą grupę ludzi wiedziałam, że jest dobrze. Nie było odwrotu, musieliśmy wyjść na pasy. Po pierwszej turze ich blokowania, widząc zapał uczestników uznałam, że protest już jest udany, a czekały nas jeszcze ponad dwie godziny. Na szczęście mieszkańcy zaangażowali się w pełni, a z czasem nabierali energii i było już tylko lepiej.

Trudno było przekonać ludzi do tego pomysłu?

Ludzi nie trzeba było w ogóle przekonywać do wzięcia udziału w tym wydarzeniu, ani o słuszności protestu. Wspaniałe jest to, jak ta inicjatywa potrafi łączyć mieszkańców Krzyszkowic. Wspólnie z mężem 3 grudnia założyliśmy wydarzenie na facebooku. Po kilku dniach strona tętniła życiem. Odbieraliśmy telefony i wiadomości z chęcią pomocy, przyłączenia się do protestu lub z dobrym słowem i poparciem.

Strajk to forma obywatelskiego nieposłuszeństwa. Zawsze była z pani taka zadziorna kobieta? To kwestia charakteru czy efekt bezsilności i braku widocznych efektów?

Mam silny charakter. Jak sobie coś postanowię, to ciężko mnie od tego odwieść. Lubię podejmować ryzyko i walkę. Jeśli jestem przekonana o słuszności jakiegoś pomysłu, to dążę do jego osiągnięcia mimo różnych przeciwności. Tak też jest w sprawie skrzyżowania w Krzyszkowicach. Wiem, że jest potrzeba poprawy bezpieczeństwa, że od lat padają wyłącznie deklaracje i obietnice, ale brak realnych działań. Dlatego podjęłam decyzję, aby wziąć sprawy w swoje ręce i to zmienić. Tak się narodziła idea protestu i inne nasze zmagania w tej sprawie.

 

Od lat są tylko deklaracje i obietnice, ale brak realnych działań. Dlatego podjęłam decyzję, aby zacząć działać, aby to zmienić. Tak się narodziła idea protestu w Krzyszkowicach.

Wcześniej udało się pani zorganizować podobne przedsięwzięcie?

Nigdy nie organizowałam żadnego protestu, wcześniej nawet nie prowadziłam wydarzenia na facebooku. Wszystko było dla mnie nowe. Lubię wyzwania i dzięki tej inicjatywie dużo się nauczyłam. Dowiedziałam się też wielu nowych rzeczy o sobie, np. że adrenalina i dużo emocji motywują mnie do działania i mają na mnie pozytywny wpływ. Cieszę się, że mogłam brać udział w tworzeniu tak dużego wydarzenia. Było to ciekawe doświadczenie.

Kto za panią stoi?

Podejrzewam, że to pytanie jest związane z zarzutami, jakie kierowano w moją stronę na kilka dni przed protestem. Bardzo dobrze, że padło. Stoją za mną mieszkańcy Krzyszkowic, którym na sercu leży poprawa bezpieczeństwa na Zakopiance, a nie jak wielokrotnie insynuowano partia, czy inna polityczna organizacja. Nie jestem też niczyim „słupem”, bo niektórzy snuli takie teorie.

Utworzenie wydarzenia na facebooku i zorganizowanie protestu wymyśliłam wraz z mężem, nikt nas do tego nie namawiał. Idea przyciągała do nas inne osoby. Nigdy nie interesowało mnie, czy i w jaki sposób kolejny ochotnik jest związany z polityką, bądź czy przynależy do jakieś organizacji.

Dla mnie liczy się człowiek i jego wartości, bez względu na przekonania. My nie walczymy przeciwko komuś, tylko w sprawie czegoś, a dokładnie w sprawie poprawy bezpieczeństwa wszystkich użytkowników tego skrzyżowania.

Faktycznie, w dyskusji poprzedzającej protest nie brakowało głosów o tym, że ma on podłoże polityczne, a jego organizatorów starano się powiązać z różnymi organizacjami…

Od samego początku podkreślałam apolityczność tego wydarzenia. Mieszanie polityki do protestu, który ma na celu poprawę bezpieczeństwa, byłoby głupotą. Zdrowie i życie ludzkie, które codziennie narażają mieszkańcy Krzyszkowic, nie ma barw politycznych. Wielokrotnie podkreślałam również, że nie ważne czy na protest przyjdą ludzie związani z jedną, czy drugą partią. „Na pasy” wychodzimy jako jedna społeczność, która ma wspólny cel, bez żadnych podziałów.

Podczas rozmów z organizatorami przedstawiciele gminy nie kryli obaw, że konsekwencją protestu może być zaprzepaszczenie innych inwestycji na Zakopiance (węzeł w Jaworniku i w Myślenicach). Ostatecznie radni z Krzyszkowic przeszli z wami przez pasy. Na miejscu pojawił się również burmistrz. Jaką rolę w procesie wywierania wpływu na GDDKiA powinni odgrywać samorządowcy? Czy ich obecność odbieracie jako wejście na wspólną drogę do celu, jakim jest tunel?

Samorządowcy powinni wspierać w realizacji inicjatywę społeczną mieszkańców. Ścieżką urzędową mogą zabiegać o przyspieszenie projektu, o udzielenie informacji na temat etapu jego realizacji. Bardzo chcę wierzyć, że obecność wspomnianych polityków to początek drogi prowadzącej do osiągnięcia wspólnego dla nas celu, jakim jest bezpieczne skrzyżowanie. Czas pokaże. Wierzę, że to krok w dobrym kierunku.

Po wizycie na miejscu burmistrz napisał na facebooku m.in., że „protest nie był do końca potrzebny, bo decyzja w sprawie budowy tunelu w Krzyszkowicach już zapadła”, a „dyrektor krakowskiego oddziału GDDKiA wskazał koniec roku 2023 jako możliwy termin zakończenia budowy tunelu”. Czy to nie wystarczający powód, aby zwinąć transparenty?

Cały czas podkreślam, że dla nas liczą się dokumenty, które te słowa potwierdzą, a do tej pory nie przedstawiono nam żadnego. Ani na spotkaniu w siedzibie GDDKiA, ani u burmistrza. Skoro mówi o deklaracjach, uzgodnieniach i decyzjach, które zapadły, to przecież musi być na nie jakieś potwierdzenie w dokumentach. My będziemy zabiegać o ich upublicznienie. Nie zwijamy transparentów – czekamy z nimi do maja.

Wtedy ponownie zablokujecie Zakopiankę?

Protest, który miał miejsce 25 stycznia, to dopiero początek. Tak jak deklarowałam podczas spotkań z samorządowcami, odstępujemy na trzy miesiące, aby dać czas decydentom na działanie. Jeśli jednak nasze postulaty nie zostaną spełnione, przypomnimy o sobie kolejnym protestem, właśnie w majowy długi weekend. Od tego czasu zgromadzenia przybiorą charakter cykliczny.

Protest relacjonowały nie tylko lokalne, ale też ogólnopolskie media. Zostaliście zauważeni i zwróciliście uwagę na problem. Co teraz? Jakie będą wasze kolejne kroki?

Na początku lutego złożymy petycję, którą łącznie podpisało prawie 1800 osób. Złożyliśmy też trzy postulaty; to podpisanie trójstronnego porozumienia pomiędzy gminą Myślenice, powiatem a GDDKiA, zatwierdzenie planu inwestycyjnego oraz przyjęcie harmonogramu prac z terminem ich zakończenia do końca 2023 r.

W lutym, marcu i kwietniu odstępujemy od protestów, aby dać czas na ich realizację. Ten okres wykorzystamy na rozmowy z zainteresowanymi stronami. Będziemy też wnioskować o stworzenie zespołu, który miałby za zadanie skorygowanie błędów w koncepcji przebudowy skrzyżowania pochodzącej z 2018 roku, która zawiera m.in. pozostawienie przejścia dla pieszych w dotychczasowym miejscu. Mamy do niej jeszcze kilka uwag.

Wyszli na pasy, zablokowali Zakopiankę, pokrzyczeli trzy godziny i poszli. Czy to wystarczy, aby w Krzyszkowicach powstał tunel?

Oczywiście, że nie. To początek naszej walki. Protest to pokazanie, że mieszkańcy Krzyszkowic mają dość kolejnych zapewnień i obietnic. Chcą konkretnych działań. Do powstania tunelu jeszcze długa droga, ale od teraz będziemy nadzorować ruchy w tym kierunku, pilnować terminów, rozliczać z obietnic i oczekiwać realnych działań popartych dokumentami. Nie wystarczą nam już słowa.

Wielokrotnie podkreślała pani, że waszym celem jest „zwrócenie uwagi na problem, z którym codziennie borykają się mieszkańcy Krzyszkowic oraz wszyscy ci, którzy korzystają z tego skrzyżowania”. Udało się go osiągnąć?

Udało się zwrócić uwagę na problem skrzyżowania nie tylko lokalnie, ale i w skali kraju. Oprócz tego padło wiele nowych obietnic. Teraz czekamy na ich spełnienie.

Przed protestem mówiła pani, że „Miarą sukcesy będą realne działania m.in. Generalnej Dyrekcji. Dla nas celem jest ogłoszenie przetargu, wyłonienie wykonawcy oraz przedstawienie harmonogramu prac do maksymalnie 2023 roku”. Jak ocenia pani działania Ministerstwa Infrastruktury i GDDKiA w tej sprawie? Udało się doprowadzić do realizacji któregoś z tych punktów?

Niestety do dzisiaj mamy tylko obietnice i zapewnienia. Te nie są poparte dokumentami. Według mnie cel nie został osiągnięty. Przypomnę, że program inwestycyjny czeka na zatwierdzenie już 15. miesiąc. Nadal nieznany jest tryb ewentualnych postępowań przetargowych. Dyrekcja GDDKiA nie wie, czy będzie w przyszłości ogłaszać przetarg w trybie „zaprojektuj i wybuduj”, czy osobny przetarg na projekt, a osobny na budowę. Tych niewiadomych jest mnóstwo.

 

Niestety do dzisiaj mamy tylko obietnice i zapewnienia, które nie są poparte dokumentami. Według mnie cel nie został osiągnięty. Niewiadomych jest mnóstwo.

Co przemawia za budową w tym miejscu tunelu lub innej bezkolizyjnej przeprawy? Dlaczego GDDKiA powinna zainteresować się właśnie tym miejscem?

Z drogi powiatowej dziennie wyjeżdża ok. 3500 samochodów, do tego należy doliczyć pieszych, którzy codziennie pokonują to skrzyżowanie czy to w drodze do szkoły, kościoła, czy na zakupy. Uważam, że liczba uczestników w tym miejscu jest wystarczającym powodem, aby powstał tu np. tunel. Do wypadków i kolizji w tym miejscu dochodzi naprawdę często. Jak pokazują statystyki policyjne, w ciągu ostatnich 5 lat doszło tutaj do 138 kolizji oraz 30 wypadków. W ich wyniku rannych zostało 37 osób, a jedna osoba poniosła śmierć.

Czy podczas negocjacji w GDDKiA, w gminie, w trakcie innych spotkań, dostrzegała pani wolę współpracy ze strony rządzących i osób decyzyjnych w tej sprawie?

Słyszałam zapewnienia i obietnice. Prawdziwą wolę osób decyzyjnych poznamy zapewne w ciągu trzech najbliższych miesięcy.

W jednym z sondaży na miasto-info.pl nasi czytelnicy w 79% uważają, że postąpiliście właściwie blokując Zakopiankę. Z jakimi opiniami najczęściej się pani spotyka?

Jeśli chodzi o spotkania z ludźmi, to nie zetknęłam się z ani jedną negatywną opinią na temat zorganizowanego przez nas protestu. Często słyszałam słowa wsparcia. Natomiast w sieci znalazłam kilka komentarzy przeciw, jednak jest ich zdecydowana mniejszość. Sondaż, o którym pan wspomniał, doskonale pokazuje, że protest był potrzebny. Obrazuje też skalę problemu z jakimi na co dzień muszą zmagać się mieszkańcy Krzyszkowic.

Gdzie można śledzić kolejne kroki przedstawicieli społeczności Krzyszkowic w związku z zapewnieniem bezpieczeństwa na skrzyżowaniu?

Po proteście utworzona została strona na facebooku o tej samej nazwie, co wydarzenie „Wyjdźmy na pasy. Chcemy bezpiecznie żyć”. W tym miejscu będziemy publikować nasze kolejne poczynania, jakie podejmiemy w dążeniu do poprawy bezpieczeństwa na skrzyżowaniu w Krzyszkowicach.

Jak dotąd nie zaistniała pani szerzej w świadomości mieszkańców powiatu myślenickiego, a debiut okazał się mocny. O czym myślała pani rozpoczynając pochód i prowadząc za sobą tłum?

Na pewno nie myślałam o tym, żeby gdziekolwiek zaistnieć. Przyszłam z konkretną misją i chciałam ją dobrze wykonać. Nie mogłam zawieść ludzi, którzy obdarzyli mnie zaufaniem i przyszli na miejsce zbiórki, abyśmy wspólnie „wyszli na pasy”. Moje myśli krążyły wokół tego, aby wszystko odbyło się zgodnie z naszymi założeniami oraz w bezpieczny sposób.

Banery, taśmy zabezpieczające, kolorowe kamizelki dla uczestników i porządkowych, stanowisko do podpisywania petycji, przygotowane hasła, a nawet kawa, herbata i ciastka. Protest przygotowany był z dbałością o każdy szczegół. Czyja to zasługa?

Do protestu przygotowywaliśmy się kilka tygodni. Spędziliśmy długie godziny rozważając jak powinien wyglądać i o co należy zadbać. Na to jak wyglądał, złożyła się ciężka praca wielu ludzi. Mam to szczęście, że spotkałam na swojej drodze wspaniałe, mądre i chętne do współpracy osoby. Cudowne jest to, jak ludzie potrafią się zjednoczyć dla wspólnego celu. Wiele osób dołożyło swoją cegiełkę do realizacji tego wydarzenia. Nad samą koncepcją i zapewnieniem bezpieczeństwa pracowała ścisła grupka osób.

W trakcie przygotowań usłyszałam, że „jeszcze nigdy mieszkańcy Krzyszkowic nie byli tak zjednoczeni” i to jest piękna puenta tego wydarzenia. Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili własne środki oraz swój czas, aby protest się odbył.

Były też pojedyncze przypadki, kiedy wolontariusze - o ile mogę ich tak nazwać - proponowali przygotowanie herbaty, kupno ciastek, ktoś podarował kamizelki, jeszcze inny wykonał transparenty i tak łańcuch osób biorących udział w przygotowaniach się wydłużał. Mieszkańcy poczuli, że łączy ich wspólny cel. W trakcie przygotowań usłyszałam, że „jeszcze nigdy mieszkańcy Krzyszkowic nie byli tak zjednoczeni” i to jest piękna puenta tego wydarzenia. Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili własne środki oraz swój czas, aby protest się odbył.

Często mówi się, że zmiana zaczyna się od jednej osoby. Jest pani dowodem na to, że zdeterminowana jednostka może pociągnąć za sobą tłumy. Czy kolejne działania będą się ograniczać wyłącznie do walki o przebudowę skrzyżowania?

Niczego nie mogę wykluczyć. Na tę chwilę skupiam się tylko i wyłącznie na walce o przebudowę tego niebezpiecznego skrzyżowania. A co dalej? Czas pokaże…

Wygląda na to, że jeszcze usłyszymy o Bożenie Górze...

Myślę, że tak.

Artykuł miał swoją premierę w papierowym wydaniu Magazynu Miasto-Info

 

Powiązane tematy

Komentarze (35)

Zobacz więcej

Zawód bloger. Czyli życie jak serial
Wywiad 9

Zawód bloger. Czyli życie jak serial

Jadą do Australii i będą kręcić o sobie serial. Ich przygody w samochodzie przerobionym na dom, każdego dnia śledzą tysiące internautów. Alicja Kordula i Konr...