Mija 78 lat odkąd Niemcy wywieźli i zamordowali 1300 mieszkańców Myślenic. "Pamiętamy i będziemy pamiętać o ludziach, którzy byli naszymi sąsiadami"
- 21 sierpnia 2020
O wydarzeniach z 22 sierpnia 1942 roku na myślenickim Rynku przypomina tablica upamiętniające ten dzień, ale pamięć o nim kultywuje grupa mieszkańców oraz Stowarzyszenie Wspólnota Myślenicka
W jednej z kamienicy znajdującej się na myślenickim Rynku znajduje się tablica upamiętniająca te wydarzenia. Od 15 lat spotykają się pod nią mieszkańcy Myślenic, aby uczcić pamięć jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w wojennej historii. Dokładnie 78 lat temu, 22 sierpnia 1942 roku z płyty myślenickiego Rynku wywiezionych, a następnie zamordowanych zostało około 1300 żydowskich mieszkańców.
Zagłada myślenickich Żydów, która dokonała się prawie osiemdziesiąt lat temu, to tragiczna karta historii miasta o której trudno zapomnieć. Dlatego każdego roku pod tablicą pamięci spotykają się ci, którzy kultywują pamięć; potomkowie ofiar, współmieszkańców, sąsiadów, wszyscy nie-obojętni wobec wydarzeń przeszłości. Ze względu na to, iż 22 sierpnia przypada w dzień Szabatu, w tym roku, wyjątkowo, tradycyjne spotkanie myśleniczan pod tablicą pamięci odbyło się 21 sierpnia.
W tym roku na miejscu zabrakło Agnieszki Cahn, gospodyni tego cyklicznego wydarzenia. Jak wyjaśniali organizatorzy; "w Anglii zatrzymał ją koronawirus". Zastąpił ją Jerzy Fedirko, który poprowadził spotkanie.
Jerzy Fedirko, prowadzący uroczystość: Są tragedie rodzinne, są tragedie sąsiedzkie, są tragedie miasta, są tragedie Polek, Polaków, jest tragedia Ojczyzny. Dramat II wojny światowej. Jak to się dzieje, że jednego dnia jedna trzecia mieszkańców naszego miasta jest wywieziona do Bełżca poprzez pośrednie obozy i nie wraca?
To byli sąsiedzi naszych matek, naszych babek, naszych dziadków, naszych ojców. Jednego dnia 1300 osób zostało wywiezionych z myślenickiego Rynku, aby nigdy więcej tu nie powrócić.
Odkąd 15 lat temu Stowarzyszenie Wspólnota Myślenicka ufundowało tablicę autorstwa i wykonania myślenickich artystów - Bogny Becker i Józefa Polawki ku pamięci tych, którzy nie wrócili w to miejsce już nigdy, spotykamy się tutaj my - myśleniczanie, myśleniczanki z najważniejszą rzeczą jaką mamy w życiu, czyli pamięcią. Pamięcią o tych, którzy byli, tutaj się rodzili, tu mieszkali, tu się kochali, tu umierali.
Pamiętamy i będziemy pamiętać. To były myśleniczanki i myśleniczanie. Od nas rok w rok palimy jedno światło. Chcę prosić was, żeby odmówić modlitwę za zmarłych w zależności od wyznania, żeby w milczeniu, gdy zapalę... przez chwilę pójść pamięcią za tymi, którzy byli naszymi sąsiadami.
"Wywózka" reprezentantów społeczności żydowskiej miała miejsce w czasie trwania okupacji niemieckiej. Jak czytamy w "Myślenice. Monografia Miasta" w tym okresie ludność żydowska stanowiła szóstą część myślenickiej społeczności. Podczas konferencji w Wannsee, Niemcy podjęli decyzję o eksterminacji 11 mln Żydów mieszkających na europejskim obszarze wpływów niemieckich.
To byli sąsiedzi naszych matek, naszych babek, naszych dziadków, naszych ojców. Jednego dnia 1300 osób zostało wywiezionych z myślenickiego Rynku, aby nigdy więcej tu nie powrócić
- Jerzy Fedirko.
Zarządzenie dotarło również do Myślenic, gdzie przewidziano jednorazową akcję, w ramach której zaplanowano wywózkę wszystkich reprezentantów tej nacji. Podczas organizowania transportu zapewniano ich, że zostaną przesiedleni na tereny wschodnie. Tak się jednak nie stało, a w zdecydowanej większość zostali rozstrzelani lub trafili do niemieckich obozów śmierci.
Tak ten dzień w „Monografii Myślenice” opisuje Paweł Lemaniak:
„Wywózka zaplanowana została na dzień 22 sierpnia 1942 r. Kilka dni wcześniej Żydzi z gminy Myślenice (…) otrzymali z Arbetsamtu polecenie stawienia się na rynku w Myślenicach. W piśmie zapewniano ich, że celem wywózki jest przesiedlenie na tereny wschodnie. Nie zdawano sobie w tym czasie sprawy z prawdziwego celu niemieckich działań. Wydarzenia, które rozegrały się w ciągu tych kilku dni poprzedzających wywózkę, były dramatyczne zarówno dla Żydów, jak i pozostałej części mieszkańców. Myśleniczanie bezradnie przyglądali się rozpaczy, popłochowi i przygnębieniu, jakie ogarnęło Żydów (…), którzy nie wiedzieli jak zareagować, głośno dyskutowali, zasięgając rady osób posiadających w tym środowisku największy autorytet. Pakowali dobytek, szybko sprzedawali rzeczy, których nie można było zabrać, wykupywali leki i żywność, żegnali się z przyjaciółki i sąsiadami.
(…) „Żydzi w oczach okupanta stanowili najgorszą kategorię ludzi, których należało wyeliminować ze społeczeństwa. (…)22 sierpnia senny myślenicki rynek ożył. Od wczesnych godzin rannych zapełniał się furmankami transportującymi rodziny żydowskie i ich dobytek. Żydom wolno było zabierać tylko rzeczy osobiste i wartościowe.
Na pięciuset furmankach przewożono około 1200 ludzi, w tym 400 mężczyzn, 500 kobiet i 300 dzieci. Wśród nich były także rodziny przybyłe do Myślenic w trakcie okupacji. (…) Całość akcji odbywała się spokojnie, funkcjonariusze niemieccy ubrani byli w cywilne ubrania, tak aby nie potęgować nastroju nerwowości (…) Kiedy kolumna opuściła miasto, na rynku urządzono wyprzedaż mienia pożydowskiego, a w zasadzie tego, co z niego zostało po rozgrabieniu przez Niemców. Przygotowani do długiej wędrówki Żydzi dotarli jedynie do Skawiny koło Krakowa, gdzie zamknięto ich w obozie przejściowym do którego jeszcze przez kilkanaście dni przywożono pojedyncze osoby z Myślenic.
Kiedy transport dotarł na miejsce, Niemcy rozpoczęli selekcję ludzi, traktując ich gorzej niż zwierzęta. Dzielono ich na dwie kategorie - zdolnych i niezdolnych do pracy (…) odrzuconych rozstrzeliwano na miejscu, a ciała ładowane były na ciężarówki i wywożone w lasy, gdzie spoczęły w masowych, nieoznaczonych mogiłach. (…) Ludzi zdolnych do pracy skierowano do niemieckich obozów pracy, w tym głównie do obozu w Płaszowie.
Część egzekucji myślenickich Żydów miała miejsce w lasach nad przygotowanymi wcześniej grobami. Trwały one do pierwszej połowy 1942 r”.
O tym, że Żydzi mieszkali w Myślenicach dowiedziałam się bardzo późno i ta informacja stała się dla mnie prawdziwym szokiem. Poczułam się oszukana. Oszukana przez nauczycieli, rodziców i dziadków moich kolegów pochodzących od pokoleń z Myślenic, a nawet przez więźniów obozów koncentracyjnych, którzy podczas lekcji opowiadali o tym, jak wyglądała wojenna rzeczywistość miasta.
A przecież Żydzi stanowili co najmniej trzecią część ludności Myślenic, należało do nich trzy czwarte wszystkich sklepów przy Rynku i w końcu zostali wywiezieni w 1942 roku, znikając bez śladu…
- w 77. rocznicę eksterminacji ludności żydowskiej w rozmowie z nami mówiła Agnieszka Cahn - badaczka, autorka artykułów i publikacji na temat myślenickiej społeczności żydowskiej, jedna z założycielek Stowarzyszenia Wspólnota Myślenice i jego wiceprezes.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
Przejmowałbym się Żydami jak bym był Żydem. Oni cały czas plują jadem na Polaków i próbują nas wrobić w holocaust aby wyłudzić miliardy dolarów pseudoodszkodowań .Z tego ten pasożytniczy naród żyje. Szkalowanie i oskarżanie innych narodów o holocaust i wyłudzane odszkodowań. Niech się przyglądną sami sobie i swojej kolaboracji z niemieckimi hitlerowcami ,wystarczy wymienić np . policję żydowską gorliwie wykonującą polecenia Niemców.
Bez ty cały pani Agnieszki,która wg: mnie ,próbowała wciskać myślenickiej społeczności niezdrowe emocje ,wygląda to teroz bardzo naturalnie jako upamiętnienie tego dnia przez ludzi wrażliwych na ludzką krzywde ,a nie jako zlot propagandowy.
Masz jakieś konkrety na ten temat, dowody?
Ciekawe czy kiedykolwiek zostaną rozliczenii w Myślenicach szmalcownicy i kolaboranci?
PRZE TE MASKI TO TRUDNO WSZYSTKICH ROZPOZNAĆ A SZKODA!