Wywiad

Wacław Żarski: Spróbowałem. Lubię wyzwania

Fot. Grzegorz Jasek / STUDIO NOVO

Otrzymałem legitymację od społeczności, a nie od struktur partyjnych, które stwierdziły, że ich ambicje stoją wyżej niż ranga społeczna. Wcześniej podsuwałem pomysł kandydowania znajomym - to może ty wystartuj w wyborach - mówiłem, aż w odpowiedzi usłyszałem: „a czemu ty nie spróbujesz?”. Spróbowałem. Lubię wyzwania

- mówi Wacław Żarski, wójt Raciechowic - jednej z najbardziej zadłużonych gmin w kraju

fot. Grzegorz Jasek/STUDIO NOVO

 

Sierpień 2018, na dwa miesiące przed wyborami samorządowymi poseł Jarosław Szlachetka prezentuje drużynę Prawa i Sprawiedliwości i rekomendowanych przez siebie kandydatów na wójtów. Był pan przedstawiany jako biznesmen z doświadczeniem, ekonomista, człowiek z wizją – w końcu jako nadzieja dla Raciechowic. Co poszło nie tak?

Rozumiem, że to pytanie dotyczy sytuacji politycznej, bo jako wójt jednej z najbardziej zadłużonych gmin, sytuację gospodarczą oceniam jako stabilną. Do tej pory wykorzystałem całą moją wiedzę i doświadczenie, aby stać się ratunkiem ekonomicznym dla Raciechowic. To był dla mnie priorytet. Myślę, że po upływie roku z małym kawałkiem widać wyraźnie, że na tym polu mogę odnotować sukces. Działania na kanwie ekonomicznej nie dają efektu widocznego w ciągu kilku dni czy tygodni. To długotrwały proces i nie da się uzdrowić gminy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Pomimo tego moje decyzje odmieniły sytuację i jednym słowem; gmina wraca na ścieżkę normalności ekonomicznej. Realnie odsunąłem wizję i groźbę tak radykalnych rozwiązań jak likwidacja. Dzisiaj już się o tym nie mówi. Co prawda w drugim podejściu, ale udało nam się uzyskać pozytywną opinię RIO do opracowanego przez nas programu naprawczego. Co więcej, po raz pierwszy od pięciu lat  gmina samodzielnie opracowała budżet, jak również Wieloletnią Prognozę Finansową.

Wspomniane przeze mnie wybory, to pana debiut w samorządzie. Co więcej - udany, bo pokonał pan Marka Gabzdyla, który piastował urząd wójta Raciechowic przez 24 lata. Kiedy pojawiły się pierwsze trudności?

Znałem poziom zadłużenia i sytuację ekonomiczną gminy. Okazało się, że czeka na mnie kilka niespodzianek jak poręczenia za kredyty Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych na kwotę 7 mln zł w tzw. parabankach, co nie było eksponowane przez mojego poprzednika. Ta umowa nie była zaprezentowana Regionalnej Izbie Obrachunkowej. Jej prezes mocno się zdziwił, kiedy mu ją pokazałem. Zadłużenie gminy powiększyło się automatycznie.

W trakcie kampanii zwracał pan uwagę na trudną sytuację Raciechowic i mówił, że znajdzie sposób na to, aby je uratować…

To prawda, jednak zaskoczyło mnie kilka rzeczy, a kolejnym elementem była rozpoczęta za poprzedniej władzy budowa rurociągu kosztującego ok. 8 mln zł brutto, na którą nie zostały zabezpieczone żadne środki. Nie było też zgody RIO na zaciągnięcie takiego zobowiązania. Podobnie jak poprzednie, zaistniało w świadomości publicznej dopiero w momencie, kiedy zostało ujawnione. Musiałem zorganizować środki na sfinansowanie tej inwestycji.

Jest pan doświadczonym biznesmenem, człowiekiem, o którym się mówi, że swoje zrobił, zarobił i sporo przeżył. Zamiast odpoczywać na emeryturze postanowił pan… wejść w politykę. Po co?

Myślę, że mam sporo znajomych w gminie Raciechowice, jak również jestem rodzinnie związany z tą miejscowością. Na wielu spotkaniach towarzyskich i rodzinnych ciągle padały twierdzenia, że nie ma szans, aby ktoś tę gminę wyrwał z marazmu i przejął stery, że wójt jest mocno zakorzeniony i niezatapialny. Podszedłem do tego ambicjonalnie. Najpierw podsuwałem pomysł kandydowania znajomym - to może ty wystartuj w wyborach - mówiłem, aż w odpowiedzi usłyszałem: „a czemu ty nie spróbujesz?”. Spróbowałem. Lubię wyzwania.

Czym się różni prowadzenie firmy od zarządzania gminą?

Prowadząc własną działalność gospodarczą przedsiębiorca odpowiada się za finanse, które są jego własnością i może dysponować nimi według własnej wizji, własnego widzi mi się i potrzeb. Fundusze publiczne trudniej się wydaje, jak i pozyskuje. Jest taka ilość barier i obostrzeń prawnych w kwestii pozyskiwania i wydatkowania środków, że rozmawiamy o dwóch odmiennych aspektach ekonomicznych. Budżet gminny to pieniądze publiczne i w ich obrocie musi występować pełna transparentność. Nie wyobrażam sobie, że można prowadzić ekonomię gminy, nie dbając o przejrzystość finansów.

W samorządzie potrzeba menadżerów czy polityków?

Bardziej potrzebni są menadżerowie. Moim skromnym zdaniem, po niezbyt długim doświadczeniu samorządowym uważam, że powinniśmy próbować odcinać kwestie zarządzania jednostkami samorządu terytorialnego od polityki.

W gminach potrzebni są menadżerowie. Powinniśmy próbować odcinać kwestie zarządzania jednostkami samorządu terytorialnego od polityki

Jednak nie da się od niej uciec. Decyzje podejmują radni, a tych do piętnastoosobowej rady wprowadził pan 7, Marek Gabzdyl 5, a PSL 3. Po nawiązaniu koalicji z PSL, ten zdawałoby się korzystny dla pana układ zaczął się sypać. Na początek rozpadło się prezydium… gdzie szukać powodów?

Nie będę oceniał sytuacji, bo mam swoją wizję, której nie chciałbym upubliczniać, natomiast źle się stało, że zaistniały takie działania. Uważałem, że powinniśmy stanowić jedną drużynę, jednak doszło do dziwnych kroków, które doprowadziły do wspomnianych zmian. W konsekwencji moja koalicja stała się w pewnym momencie moją opozycją, co mnie do dzisiaj dziwi i nie do końca potrafię to zrozumieć.

Jestem człowiekiem, który chce łączyć ludzi, rozmawiać z każdym, wybierać takie formy współpracy, które będą dawały pozytywne efekty dla reprezentowanej przez nas jednostki. Daleki jestem od prowadzenia działań, które mogłyby dzielić ludzi. Natomiast znalazłem się w sytuacji, w której próbowano dzielić. Wolę łączyć i budować niż prowadzić wojny. To nie moja metoda. Dzięki temu, że znajduję pole do rozmów ze wszystkimi stronami politycznymi, zyskuję dla gminy pozytywne efekty ekonomiczne - dzisiaj budujemy chodnik na długości 500 m., który od 10 lat był obiektem zainteresowania mojego poprzednika.

Jak to jest… z jednej strony wszyscy mówią o długu i fatalnej sytuacji gminy, a pan chwali się budową chodnika?

Właśnie to efekt jednej z rozmów, o których wspominałem. To przykład na to, że w samorządzie można współpracować z reprezentantami różnych środowisk. W tym przypadku po rozmowach ze starostą udało się doprowadzić do powstania chodnika, co więcej - bez angażowania gminnych środków. Mimo, że zadłużenie nie pozwalało na wyasygnowanie żadnej kwoty w formie wkładu własnego, to udało nam się pozyskać środki z Lasów Państwowych na budowę odcinka drogi prowadzącej do kompleksów leśnych, a kolejny odcinek chodnika powstał w Krzesławicach.

Staram się działać mimo przeciwności. Na przykład w tym roku planuję wykonanie dwóch nawierzchni drogowych, a pod koniec roku być może zbudujemy jeszcze jeden chodnik. Prowadzimy wszystkie bieżące działania związane z utrzymaniem, obsługą i naprawą infrastruktury drogowej. Jak widać gmina funkcjonuje normalnie.

Można tu dostrzec pewną niespójność - chce pan łączyć ludzi wokół wspólnej sprawy, rozmawia ze wszystkimi, a tymczasem zarząd powiatowy Prawa i Sprawiedliwości wydaje oświadczenie, w którym informuje, że odcina się od Wacława Żarskiego, bo ten „(…) nie spełnia pokładanych w nim nadziei (…) podejmując decyzje, robi to tylko i wyłącznie w swoim imieniu i nie może być utożsamiany z działaniami Prawa i Sprawiedliwości” – w dalszej części sugerując, że chodzi o konflikt pomiędzy wójtem a radnymi PiS.

Od zarania byłem człowiekiem prawicy, jestem i będę nim nadal. Nie zmienię swoich poglądów. Dla mnie te słowa były przykre. Nie rozumiem takiego stanowiska, natomiast nie będę osobą, która tworzy konflikty lub buduje na nich swój obraz. Chcę działać dla jednoczenia wszystkich stron. Gospodarczo powinniśmy współpracować ze wszystkimi jednostkami samorządowymi, mam dobre relacje z wójtami i burmistrzami z całego powiatu.

Przecież rok wcześniej był pan w drużynie PiS. Co trzeba zrobić, aby zostać wykluczonym z tego towarzystwa?

Dzisiaj zaczynam zauważać, że te słowa wypowiedziane były zbyt emocjonalnie. Nie ukrywam, że były przykre, ale uważam że sytuacja się normuje. Jestem przekonany, że kiedyś siądziemy do wspólnego stołu. Na to jestem otwarty, nie odcinam się od korzeni.

Sporo w tym dyplomacji. W jednym z naszych sondaży 67% czytelników uważa, że po wykluczeniu pana z PiS nie powinien pan podawać się do dymisji. Jak widać nie składa pan broni…

Ja tu otrzymałem legitymację od społeczności, a nie od struktur partyjnych, które stwierdziły, że ich ambicje stoją wyżej niż ranga społeczna. Wybrali mnie mieszkańcy tej gminy, dla nich mam zamiar pracować.

Czy wójt Raciechowic Wacław Żarski powinien poddać się do dymisji, po tym jak odcięła się od niego partia PiS którą reprezentował?

  • TAK TAK 33%
  • NIE NIE 67%
  • Głosów: 404

Jak zmiany w prezydium wpłynęły na obecną współpracę na linii wójt-rada?

Od trzech miesięcy uważam, że po wszystkich zawirowaniach w radzie udało się doprowadzić do momentu, w którym stanowimy monolit. Przestały się uwidaczniać podziały na kluby. Ostatnie głosowania pokazały, że w większości uchwał ważnych – budżetowych, wśród radnych panuje jednomyślność. Biorę to za dobry prognostyk. Będę starał się doprowadzić do obalenia muru wprowadzającego podziały polityczne. Działajmy dla dobra gminy i mieszkańców.

Wielu doświadczonych samorządowców podkreśla, że w skali gminy nie liczy się partia i polityka, tylko praca.

Przykładem tego jest moja gmina, kiedy po roku dotarliśmy się i zaczynamy zapominać o podziałach politycznych. Uchwały mają dotyczyć poprawy życia i bytu mieszkańców społeczności, za którą odpowiadamy. Zawsze podkreślam to w rozmowie z radnymi; po to zostaliśmy wybrani przez społeczeństwo, aby pracować dla jego dobra, a nie dla partykularnych interesów. Jeszcze raz podkreślę, że ideologicznie jako człowiek prawicy będę popierał ten kierunek, ale jako wójt muszę działać dla dobra mieszkańców - nie dzielę ludzi ze względu na przynależność partyjną.

Pytam, ponieważ w ubiegłym roku nie otrzymał pan od radnych wotum zaufania. Rozważał pan scenariusz, w którym sytuacja się powtarza i w gminie dochodzi do referendum w sprawie odwołania wójta?

Zakładam, że sytuacja polityczna została w jakiś sposób unormowana i w tym roku ta groźba - przynajmniej taką mam nadzieję - nie wystąpuje. Ale wie pan… jak to mówią, łaska pańska na pstrym koniu jeździ.

Na jakim poziomie dzisiaj kształtuje się zadłużenie gminy?

Mamy trzy instytucje, w których gmina zaciągnęła kredyty. To parabanki, gdzie gmina i przedsiębiorstwo komunalne zalega 22 mln zł, kolejne 6,5 mln zł kredytu w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska na sfinansowanie magistrali wodnej i bieżący kredyt w Banku Spółdzielczym w Dobczycach w wysokości 7 mln zł. Razem to ok. 35,5 mln zł.

Kiedy dowiedział się pan o trudnej sytuacji gminy, m.in. prosił innych włodarzy o wsparcie, a pomocy szukał nawet u prezesa Orlenu Daniela Obajtka i przedstawicieli rządu. Nikt nie wyciągnął pomocnej dłoni. Czuje się pan osamotniony w walce o przetrwanie?

W pewnym sensie rozumiem pozostałych włodarzy, bo każdy ma swoje problemy budżetowe. Doceniam starostę, który zadeklarował pomoc i dowodem na to jest wspomniana budowa chodnika. Dzisiaj, mając już pewne doświadczenie na stanowisku wójta rozumiem, że budżet gminny to skomplikowana struktura, za którą odpowiada każdy zarządzający gminą i ciężko znaleźć środki, jeśli wcześniej nie były wpisane w jego ramy. Ważne, że nikt nie powiedział: „a lepiej żeby tej gminy nie było”.

Czy starostwo i gminy z powiatu myślenickiego powinny ratować zadłużone Raciechowice?

  • TAK TAK 28%
  • NIE NIE 72%
  • Głosów: 946

Wójt Sieprawia Tadeusz Pitala mówił, że „(…) chyba lepiej byłoby nie ratować tej gminy, bo każde pieniądze, jakie włożą pozostałe samorządy, raczej nic nie dadzą. Bez większego wsparcia ze strony rządu, są raczej małe szanse na jej uratowanie”.

No tak, możliwe że tak było.

Wszyscy odmówili, nikt nie dawał wam szans na przetrwanie, jakim cudem gmina nadal prosperuje?

Okazało się, że wystarczy zrobić mocną restrukturyzację zatrudnienia, położyć nacisk na kontrolę wydatkowania pieniędzy na zewnątrz. W ciągu pierwszego półrocza zredukowałem kadrowo załogę w gminie z 38 pracowników do 28, a w Przedsiębiorstwie Usług Komunalnym obciąłem je o połowę. To w skali roku daje oszczędności między 1,5 a 2 mln zł. Podobnie było w oświacie. Ta wszędzie jest niedoszacowana, subwencje są za niskie, aby pokryć jej pełne koszty działania, ale oświata generująca prawie 50% dopłat do subwencji, to za dużo. Zeszliśmy w niej do 2 mln oszczędności. Dzięki tym dwóm decyzjom udało się zaoszczędzić rocznie 3,5 mln zł. Gdyby mój poprzednik zdecydował się na to kilka lat temu, nie musiałby zadłużyć gminy na ponad 20 milionów.

Uda się panu utrzymać gminę na powierzchni?

Rok 2019 zamknęliśmy bez generowania straty, co więcej, nawet z delikatną nadwyżką, nie zaciągając przy tym żadnego kredytu. Wszystkie poprzednie lata zamykane był ze stratą kilku milionów. Mamy Wieloletnią Prognozę Finansową i budżet ustalony na 2020, zakładający wypracowanie kolejnej nadwyżki. Aktualnie pracuję nad pozyskaniem firmy kredytującej. Chcę skonsolidować całe zadłużenie rozlokowane w słynnych parabankach. To około 15,5 mln zł i dodatkowe 7 mln zł w PUK. Jeżeli to się uda i jakiś bank udzieli skonsolidowanego kredytu, to sytuacja gminy na najbliższe lata będzie opanowana. Zostanie spłacanie kredytów i generowanie nadwyżki na spłatę inwestycji.

Rozważał pan poddanie się i doprowadzenie do likwidacji gminy Raciechowice?

Nie, absolutnie. Od początku jak najdalej odrzucałem to rozwiązanie. Powiedziałem; jak nie ja, to kto? Moim celem jest nie tylko utrzymanie gminy na powierzchni, ale przede wszystkim jej rozwój.

Widmo likwidacji? Absolutnie! Moim celem jest nie tylko utrzymanie gminy na powierzchni, ale przede wszystkim jej rozwój

Rozmawiał pan ze swoim poprzednikiem o sytuacji, w jakiej zostawił gminę?

Spotkaliśmy się na kanwie gospodarczej zaraz po wygranych przeze mnie wyborach. Rozmawialiśmy ogólnie o poziomie zadłużenia, o problemach restrukturyzacyjnych i na tym nasze kontakty się skończyły.

Marek Gabzdyl w wydanym w czerwcu 2019 roku oświadczeniu tłumaczył, że „problemy finansowe gminy wynikają z wydatków, jakie poniesiono na usuwanie skutków powodzi z 2010 i 2014 roku”. Pan mówi o zaciąganiu kredytów…

Skutki powodzi były refinansowane przez Skarb Państwa i to trochę pokrętne tłumaczenie. W mojej ocenie problemy finansowe wzięły się z tego, że nie było właściwego zarządzania finansami i strukturą gminy.

Aktualny program naprawczy dla gminy oraz wieloletnia prognoza finansowa zakładają, że spłata długu potrwa do 2039 roku. Mówiąc krótko; tniecie koszty gdzie się da - wyłączacie oświetlenie uliczne, ograniczacie etaty, dofinansowania imprez sportowych, zamiast olejem opałowym będziecie grzać gazem. Co jeszcze?

Wszystkie działania szczegółowo obejmuje program naprawczy, ale te największe zadania właśnie pan wymienił. Do tego należy dodać oszczędności w oświacie i wcześniej wspomniana przeze mnie redukcja zatrudnienia.

To nie jest jak w ubiegłym roku w Myślenicach „budżet zaciskania pasa”, a raczej ciężka próba dla mieszkańców gminy. Wytrzymają?

Przez pierwsze trzy lata 2020-22 prawie nie będzie środków inwestycyjnych, natomiast w następnych mamy tak rozpisaną spłatę zobowiązań, że pojawią się pierwsze pieniądze na inwestycje. Zakładam, że gmina będzie się rozwijać również gospodarczo, że wpływy z podatków będą wzrastać i tutaj dopatruję się szansy rozwoju.

Nieprzychylni prowadzonej przez pana polityce mówią, że przystanek kolejowy mający powstać w Gruszowie to szansa na ucieczkę z tego miejsca. Jest aż tak źle?

A dlaczego nie traktować tego przystanku jako okna na świat? Zamiast mówić o tym, że będzie można uciec, trzeba zwrócić uwagę na to, że będzie też można do Raciechowic przyjechać. W bliskiej odległości od planowanego przystanku posiadamy teren, na którym wytyczyliśmy działki budowlane, które wystawimy do zbycia i to będzie korzystna lokalizacja nie tylko ze względu na walory krajobrazowe, ale właśnie z uwagi na połączenie komunikacyjne.

Linia kolejowa Podłęże – Piekiełko to priorytet na skalę państwa, które są realizowane z dużym zaangażowaniem. W tej chwili inwestycja jest na etapie wykupu gruntów, przez które będzie przebiegać. Kiedy rozpocząłem pracę na stanowisku wójta, mieszkańcy apelowali o to, aby doprowadzić do powstania przystanku kolejowego. Wstępna wersja nie zakładała jego obecności, ale po negocjacjach z grupą projektującą i inwestorem, udało nam się wpisać go w projekt i znajdzie się w miejscowości Kawec.

Czy wójtowi Wacławowi Żarskiemu uda się oddłużyć gminę Raciechowice?

  • TAK TAK 27%
  • NIE NIE 73%
  • Głosów: 224

Przed panem dużo pracy nad poprawą wizerunku Raciechowic…

W tym kierunku będziemy zmierzać, bo przez lata mówiło się o tej gminie źle. Będzie przystanek, będzie okazja do rozwoju. W bliskiej odległości ustalamy też strefę przemysłową podzieloną na dwie części; jedna w centrum Raciechowic, a druga w Zegartowicach-Dąbie. Liczę na to, że połączenie komunikacyjne i preferencyjne warunki zainteresują potencjalnych inwestorów.

W minionym roku udało nam się w rejonie góry Grodzisko stworzyć park kulturowy, w którym chronimy dziewiczą przyrodę. Mamy tam słynny diabelski kamień. Na terenie gminy znajduje się też prywatny, zaniedbany XIX wieczny dwór. Obecnie prowadzimy negocjacje i próby pozyskania tego obiektu dla gminy, aby stworzyć w nim centrum kulturalne. Jak widać Raciechowice żyją i będą się rozwijać.

 

Wacław Żarski; urodził się w 1952 roku w Czasławiu (gmina Raciechowice), ukończył automatykę i robotykę na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz ekonomiczne i pedagogiczne studia podyplomowe. Jak mówi o sobie; w latach 80-tych i 90-tych był aktywnym członkiem „Solidarności” i dwukrotnie reprezentował jego myślenicki oddział podczas zjazdów wojewódzkich. Do połowy 1996 r. pracował w przemyśle na stanowiskach kierowniczych, a w drugiej jego połowie założył działalność gospodarczą o zasięgu ogólnopolskim. W 2018 w wyborach samorządowych objął stanowisko wójta gminy Raciechowice.

 

Artykuł miał swoją premierę w papierowym wydaniu Magazynu Miasto-Info

 

Powiązane tematy

Komentarze (17)

  • mysleniczaninzdziada 31 mar 2020

    "W gminach potrzebni są menadżerowie. Powinniśmy próbować odcinać kwestie zarządzania jednostkami samorządu terytorialnego od polityki"

    Święte słowa zwłaszcza teraz w dobie pandemii zwłaszcza dla tych którzy całe swoje rządzenie opierali dotąd na polityce zamiast pracy dla ludzi

    16 6 Odpowiedz
  • mirek@ 31 mar 2020

    wyglada na to jakby ktos z bylych kolegow mial ogromny bol D.

    ach te partyjne wojenki uklady ukladziki

    11 Odpowiedz
  • Marta 31 mar 2020

    Ale trzymacie poziom! Takich rozmów to się w dużych portalach nie trafia ???

    11 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    31 mar 2020

    Hmm, jaka strata dla rządzących? Tj gdzieś to już pisałem, struktura w PiSie się już ukształtowała, kto miał spijać śmietankę ten już jest na górze, reszta pisowców siedzi w różnych grajdołkach i zbiera ochłapy. Nikt z naszego lokalnego PiSu nie dobije do dochodów jakie ma prezes zarządzający "firmom narodowom".

    Myślę że wydalenie Żarskiego z PiSu było z korzyścią dla samego zainteresowanego, nie służy za pachołka i jest niezależny, teraz może rozmawiać z każdym czego przykładem współpraca ze starostwem. Nie musi się bać że zagada do kogoś kogo PiS nie lubi i podpadnie. A jak ktoś PiSowi podpadnie to na dobre i złe o czym przekonał się ostatnio np. Owsiak co jest przykładem na chyba na ciężką chorobę umysłów bo jak to inaczej nazwać (?)
    https://warszawa.onet.pl/koronawirus-wosp-kupila-sprzet-mon-mial-go-przewiezc-owsiak-zaskakujace-wymagania/yj88j19

    "W gminach potrzebni są menadżerowie. Powinniśmy próbować odcinać kwestie zarządzania jednostkami samorządu terytorialnego od polityki" to bardzo dobra puenta. Samorząd wolny od partyjnych i politycznych powikłań tylko zyskuje.

    Czekamy na dalsze efekty dla tej gminy, jako przykład dla innych. Nie wchodzę już w politykę co robi @Vivaldi bo przykładów złego zarządzania za PiSu w skali kraju można znaleźć obawiam się przynajmniej tyle co z czasów PO, o ile nie więcej.

    Eliminujmy jakichkolwiek partyjnych z naszych samorządów, kopniak w zadek przy głosowaniu i tyle, politykują niech sobie w Warszawie, tu u nas potrzebna jest robota.

    10 Odpowiedz
  • Zofia 31 mar 2020

    Naprawdę ciekawa rozmowa. Zróbcie ze starosta to się dowiemy gdzie się podziewa

    13 8 Odpowiedz

Zobacz więcej

Zawód bloger. Czyli życie jak serial
Wywiad 9

Zawód bloger. Czyli życie jak serial

Jadą do Australii i będą kręcić o sobie serial. Ich przygody w samochodzie przerobionym na dom, każdego dnia śledzą tysiące internautów. Alicja Kordula i Konr...