Myślenice a droga S7

Którędy poprowadzić drogę S7 z Krakowa do Myślenic? W starostwie obradował zespół parlamentarny. „Wariant społeczny to pułapka” – mówią politycy

Którędy poprowadzić drogę S7 z Krakowa do Myślenic? W starostwie obradował zespół parlamentarny. „Wariant społeczny to pułapka” – mówią politycy
Fot. Piotr Jagniewski

Trzy miesiące po tym jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zwróciła się do samorządowców, aby przedstawili społeczną wersję przebiegu drogi S7 na odcinku Kraków-Myślenice, ci nazywają ją „pułapką” i „absurdem”.

„GDDKiA łaski nie robi. Za to im płacą, żeby tak konsultować ze społeczeństwem poszczególne warianty, żeby były w jak największym stopniu akceptowalne również społecznie. Nie dysponujemy możliwościami analizy, aby wypracować korytarz społeczny” – grzmią samorządowcy.

 

Przypomnijmy; w maju w odpowiedzi na sprzeciw mieszkańców i samorządowców z poszczególnych gmin województwa małopolskiego, dotyczących planowanego przebiegu drogi S7 na odcinku Kraków-Myślenice, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaproponowała, żeby to samorządy… opracowały swoją koncepcję przebiegu tej drogi.

Wcześniej, bo w styczniu GDDKiA zaprezentowała swoje warianty poprowadzenia nowego przebiegu drogi S7. Ta prowadzi od Gdańska do Rabki, a jedyny brakujący jej fragment to odcinek między Krakowem a Myślenicami. Spośród rozważanych wstępnie 14 propozycji tras, do dalszych analiz GDDKiA wytypowała 6 korytarzy. Cztery z propozycji przebiegają przez gminę Siepraw, a jedna przez Dobczyce.

O ile poszczególne warianty różnią się przebiegiem w poszczególnych gminach, to wszystkie z proponowanych tras łączą się w Myślenicach.

Według koncepcji GDDKiA, droga miałaby przebiegać od węzła na Zakopiance w północnej części miasta, następnie w okolicach kompleksu leśnego Dalin, przez zachodnią część Myślenic (tzw. Górne Przedmieście – Bysinę), tunelem pod Plebańską Górą, aby na terenie gminy Pcim połączyć się z dotychczasową „starą” Zakopianką.

Taki przebieg drogi został oprotestowany przez mieszkańców, a przedstawiciele poszczególnych samorządów wyrazili do nich negatywny stosunek. Generalna Dyrekcja czeka na społeczny wariant przebiegu S7 do końca września.

 

Którędy poprowadzić S7? Debata w starostwie powiatowym, ale bez GDDKiA

W maju powstał parlamentarny zespół ds. przebiegu drogi S7 w Małopolsce, a jego przedstawiciele odbyli trzy posiedzenia; w Krakowie, Swoszowicach i Myślenicach.

To ostatnie miało miejsce w środę 31 sierpnia w starostwie powiatowym i przewodził mu poseł Aleksander Miszalski (KO) w towarzystwie Darii Gosek-Popiołek (Lewica), posła Marka Sowy (KO) i starosty Józefa Tomala (FZM) w roli gospodarza. Na sali znaleźli się też samorządowcy z Myślenic, Dobczyc, Sieprawia, Wiśniowej, przedstawiciele mieszkańców gminy Myślenice i sąsiednich miejscowości.

Na spotkaniu nie zjawili się przedstawiciele GDDKiA, a organizatorom nie udało się też nawiązać z nimi połączenie przez Internet. - Powiadomiliśmy GDDKiA oraz urzędników z centrali tydzień wcześniej. Dzisiaj dostaliśmy odpowiedź od obu jednostek, że nikt z GDDKiA się nie pojawi. Nie rozumiem, dlaczego nikogo nie ma. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu wydarzeń – mówił Aleksander Mieszalski (KO).

Aleksander Mieszalski, poseł KO: GDDKiA sugeruje, abyśmy to my jako parlamentarzyści i samorządowcy wykonali społeczny wariant przebiegu S7. Ta sytuacja jest absurdalna, ponieważ nie dysponujemy narzędziami i możliwościami analizy, aby wypracować korytarz społeczny.

Dla nich nie jest ważne, aby to był dobry wariant, tylko chcą nam udowodnić, że samorządy nie są w stanie się między sobą dogadać, dlatego tą ciężką robotę zwalają na instytucje, które nie są do tego przeznaczone, a termin mija z końcem września.

W podobnym tonie wypowiadał się starosta Józef Tomal (FZM), zwracając uwagę na brak możliwości wykonania wariantów i krytykując postawę dyrektora GDDKiA Tomasza Pałasińskiego.

Józef Tomal, starosta powiatu myślenickiego (FZM):  Pan Tomasz Pałasiński niestety traktuje samorządowców wybiórczo; tam gdzie chce przychodzi, jest na zawołanie i rozmawia, a gdzie nie chce to jak do starosty tutaj, to nie przychodzi i wysyła innych urzędników, a wiadomo gdzie jest decyzyjność.

Po spotkaniu na Górnym Przedmieściu miałem pomysł, aby stworzyć samorządową wersję S7, ale wraz z kolejnymi rozmowami z samorządowcami uznałem, że to nie my jesteśmy do tego powołani a GDDKiA, która bierze za to pieniądze. Tam pracują fachowcy, mają do tego narzędzia, a szefowie tej instytucji państwowej powinni tak pokazać mieszkańcom i samorządowcom trasę przebiegu, aby byłaby dla nich jak najbardziej akceptowana.

(…) Nie dajmy się złapać w pułapkę, ponieważ każdy wariant, który my samorządowcy wybierzemy jako społeczny, zostanie przez fachowców z GDDKiA od razu zmiażdżony. Nie mamy narzędzi do wyliczenia natężenia, kosztów i nikt z samorządowców tego nie zrobi.

„Nie dajmy się złapać w pułapkę, ponieważ każdy wariant, który my samorządowcy wybierzemy jako społeczny, zostanie przez fachowców z GDDKiA od razu zmiażdżony. Nie mamy narzędzi do wyliczenia natężenia, kosztów i nikt z samorządowców tego nie zrobi”
– Józef Tomal (FZM).

 

Mieszkańcy powtarzają argumenty

Obawy i argumenty mieszkańców Myślenic przemawiające za tym, aby droga nie przecinała miasta przedstawił Marcin Zawrotniak. Podkreślał, że miasto pozostaje bez alternatywy, bowiem „wszystkie warianty prowadzą do jednego punktu, jakim są Myślenice”.

- O ile gminy w pobliżu Krakowa też mają problem z S7, to pojawiają się tam szanse, że droga przez ich obszar nie przejedzie. Natomiast u nas nie przedstawiono żadnej alternatywy, więc mamy przynajmniej na razie sto procent pewności, że ta droga będzie przebiegała przez nasz obszar – mówił.

W swoim wystąpieniu zwracał uwagę na to, że Myślenice leżą w dolinie, a wiejące od zachodu wiatry będą kierować spaliny generowane przez samochody jadące nad miastem w kierunku jego centrum. Co więcej droga S7 będzie przebiegała w odległości 1,5 km od Rynku. Zwracał też uwagę na system dróg rozwijający się w tej części miasta i to, że budowa S7 zamyka poważnie go ogranicza. „Kto chciałby mieszkać przy estakadzie?” - pytał retorycznie.

 

Droga tnie gminę Siepraw na części

Następnie głos zabrali samorządowcy. Wójt gminy Siepraw Tadeusz Pitala zwracał uwagę na to, że proponowany przebieg drogi S7 tnie gminę na kilka części, w dodatku niszcząc zabudowę i najważniejsze inwestycje, które udało się stworzyć w gminie przez ostatnie 30 lat.

Tadeusz Pitala, wójt gminy Siepraw: Na temat S7 rozmawialiśmy na poprzednim zespole na posiedzeniu miasta Krakowa. Ostatnie, różne propozycje są dla mojej gminy bardzo niebezpieczne, choć przyznaje, że cieszy nas wariant zachodni. Powoduje on, ze drastyczne rozwiązania dla Sieprawia nas omijają. Szczególnie wariant 6, który był w pewnym momencie przez miasto Kraków i Myślenice preferowany, tnie dwie miejscowości w poprzek wszystkich 7 przysiółków z których nic prawie nie zostaje.

To gęsta zabudowa, w środek której wchodzi droga. Zajęliśmy stanowisko, że możemy rozmawiać na temat wariantu niebieskiego, który idzie częściowo prze gminę. Była sugestia od naszych mieszkańców, czy nie połączyć przebiegu tej drogi z linią kolejową, aby szło to w jednym korytarzu.

Funkcjonuję w samorządzie od 1990 roku i przyznaje, że była rezerwa terenu pod S7 do 1998 r., kiedy Generalna Dyrekcja na wniosek mieszkańców wycofała ten teren, przy pracy nad planem zagospodarowania i te obszary zostały zabudowane. Byłem zdziwiony, kiedy GDDKiA w 1998 r. stwierdziła, że nie ma potrzeby budowy nowego połączenia między Krakowem a Myślenicami, choć były utrudnienia w Gaju związane z remontem i na podstawie badań z 1991 r. doszli do wniosku, że ruch jest tylko w weekendy.

Przez ostatnie ponad 20 lat te tereny bardzo mocno się zurbanizowały. Nie ma takiej sytuacji jak w innych częściach Polski, gdzie występuje zwarta zabudowa i wolne przestrzenie między miejscowościami. Jedna miejscowość przechodzi w drugą, my mamy w tej chwili 280 osób na 1 km., taką gęstość zaludnienia na zachodzie wskazuje się dla miast.

Jest olbrzymi opór ze strony mieszkańców. S7 tnie Zakliczyn i Czechówkę na dwie części, a Beskidzka Droga Integracyjna dzieli Siepraw idąc przez strefę przemysłową, oczyszczalnię ścieków, zabytkowy kościół, stadion – wszystko co udało się wybudować przez ostatnie 30 lat. Połączenie tych dwóch dróg może spowodować, że dzielimy gminę na 3 części; jedna do Świątnik, druga do Myślenic, trzecia do Dobczyc, bo z gminy wszystkie połączenia byłyby zaburzone. Z naszej strony sprawa jest jasna– oczywiście protestujemy.

 

Myślenice przeciw, ale stawiają na pociąg i drogi zbiorcze 

Z kolei zastępca burmistrza Myślenic podkreślał, że stanowisko gminy w tej sprawie jest „jednoznacznie krytyczne”. Mówił, że przedstawiciele gminy zwracali się do GDDKiA, aby w pracy nad drogą brała pod uwagę przebieg planowanej przez samorządowców z Myślenic kolei oraz jako rozwiązanie wskazywał „uciąglenie dróg serwisowych, które znajdują się wzdłuż odcinka drogi krajowej nr 7 na odcinku Kraków-Myślenice”.

Mateusz Suder, zastępca burmistrza gminy Myślenice: Przedstawiliśmy zarówno stanowisko burmistrza jak i rady miejskiej już kilka miesięcy temu i jest ono jednoznacznie krytyczne.

Żaden z tych sześciu wariantów, które zostały przygotowane i przedstawione przez GDDKiA nie jest przez nas akceptowalne; zarówno przez władze samorządowe jak i przez stronę społeczną. W tym temacie zostały wystosowane odpowiednie pisma do GDDKiA, gdzie zostały przedstawione wszystkie argumenty przeciwko wykonaniu tej drogi w Myślenicach. Chociażby dlatego, że wszystkie te warianty zbiegają się w jednym miejscu i nie ma innej alternatywy.

Uważamy, że stwierdzenie GDKKiA o tym; że strona społeczna, czy samorządowa powinna wypracować jakikolwiek wariant przebiegu S7 to jest jakiś absurd. Nie jesteśmy specjalistami w tym temacie, nie mamy tak jak pan przewodniczący powiedział odpowiednich narzędzia do tego, i w końcu GDDKiA jako przyszły inwestor do tego została powołana, aby zaproponować takie warianty, które będą akceptowalne społeczne przez stronę samorządową, przez władze lokalne i tego od niej oczekujemy.

Jeśli mówić o rozwiązaniach, to my zwracaliśmy GDDKiA uwagę na to, że przede wszystkim należy brać pod uwagę inwestycję, która już daleko zaszła jeśli chodzi o prace przygotowawcze i zaangażowanie środków – czyli przyszłą budowę połączenia kolejowego Kraków-Myślenice. Jako gmina mocno na to stawiamy, to nasza inicjatywa, inicjatywa obecnego burmistrza pana Jarosława Szlachetki.

I drugie takie rozwiązanie, które naszym zdaniem pomoże rozwiązać problemy komunikacyjne związane z obecną drogą krajową nr 7, to uciąglenie dróg serwisowych, które znajdują się wzdłuż odcinka drogi krajowej nr 7 na odcinku Kraków-Myślenice. Tego do tej pory nie wzięto pod uwagę. Oczekujemy, że zostanie to rozważone. Nasze stanowisko jest twarde i jednoznaczne – nie akceptujemy żadnego z przedstawionych dotychczas wariantów.

W odpowiedzi starosta zwracał uwagę, że pieniądze (ponad 152 mln zł - przyp. red.) przeznaczone na opracowanie studium połączenia kolejowego, można przeznaczyć na poprawę obecnej Zakopianki i zapewnienie mieszkańcom na tej trasie żółtych, darmowych autobusów.

„To, że strona społeczna czy samorządowa powinna wypracować jakikolwiek wariant przebiegu S7 to jakiś absurd. (...) GDDKiA jako przyszły inwestor została powołana do tego, aby zaproponować takie warianty, które będą akceptowalne społecznie przez stronę samorządową, przez władze lokalne i tego od niej oczekujemy”
– zastępca burmistrza Mateusz Suder (PiS).

- Nie wiem czy osiągnięcie takiego standardu nie byłoby lepszym i szybszym rozwiązaniem. Polacy lubią jeździć swoimi samochodami i trudno ich będzie przekonać, żeby między Krakowem opłacało się im lub musieli jeździć pociągiem. Chodzi o to, że tak naprawdę nikt nam nie powiedział, dlaczego w jakiś sensowny sposób nie da się poprawić obecnej Zakopianki w kontekście rezygnacji z nowych przebiegów S7. Pytanie jest czy piętrowa droga, lub inny sposób wchodzenia w miasto nie byłby lepszym pomysłem, chciałbym aby nam to jasno przedstawiono – mówił Józef Tomal (FZM).

Z kolei zastępczyni burmistrza Dobczyc podkreślała, że przez jej gminę przebiega tylko wariant 6, ale podobnie jak w przypadku Sieprawia, dzieli miejscowość, „która przestanie istnieć”. - Stanowisko rady miejskiej, mieszkańców i burmistrza zostało przekazane do GDDKiA – zapewniała Edyta Podmokły.

 

Potrzeba połączonego zespołu pracowników GDDKiA i samorządowców

Głos w roli eksperta zabrał Jacek Gryga, były i wieloletni dyrektor krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Zwracał uwagę, że omawiana S7 to droga o przebiegu międzynarodowym i prędzej czy później będzie musiała powstać. Proponował utworzenie szerokiego zespołu składającego się ze specjalistów GDDKiA i przedstawicieli samorządów.

Jacek Gryga, były i wieloletni dyrektor krakowskiego oddziału GDDKiA: Przy takim sprzeciwie, najlepszą formą byłoby stworzenie szerokiego zespołu. Do grupy pracowników GDDKiA, która jak państwo zauważyli ma odpowiednie siły i środki, aby takie studium prowadzić, należy dokooptować specjalistów ze strony społecznej. Myślę tu o fachowcach z gmin i powiatu przez które ma przebiegać ta droga. To pozwoli na wymianę informacji.

Przy takich opracowaniach bierze się pod uwagę 4 podstawowe kryteria: techniczne, ekonomiczne, środowiskowe i społeczne. Ważność decyzji środowiskowej jest bardzo wysoka, natomiast kryterium społeczne nie jest tak bardzo doceniane. Wydaje mi się, że to jest bardzo ważne, żeby przedstawiciel samorządu biorąc udział w pracach GDDKiA przedstawiał racje społeczne, a na to żeby odpowiadali fachowcy z Generalnej. Tworzenie wariantu społecznego siłami samorządów bez wsparcia GDDKiA prowadzi w moim przekonaniu do klęski społecznego wariantu.

 

Budowa drogi musi boleć

Poseł Marek Sowa (KO) zwracał uwagę na to, że budowa drogi to proces, który zawsze wiąże się ze stratami po stronie mieszkańców.

„Pomysł na wariant społeczny to jest pułapka. GDDKiA łaski nie robi. Za to im płacą, żeby tak konsultować ze społeczeństwem poszczególne warianty, żeby były w jak największym stopniu akceptowalne”
– poseł Marek Sowa (KO).

- Nie ma możliwości zbudowania drogi, która w pewnych momentach nie będzie boleć. Nie chodzi o tych, których nieruchomości zostaną wykupione, ale o tych, którzy zostaną w najbliższym sąsiedztwie, ale już poza tym pasem drogowym i będzie musiała żyć przy tej drodze. Liczbę tych osób trzeba radykalnie minimalizować w każdym aspekcie – mówił.

Marek Sowa, poseł KO: Zdaję sobie sprawę, że inwestycje drogowe czy kolejowe na etapie przygotowania to gehenna i to na każdym przypadku a z punktu widzenia gminy najlepszy wariant jest w sąsiedniej gminie.

Jestem oburzony, że nie ma tutaj GDDKiA, łaski nie robi. Jesteśmy jako parlamentarny zespół do którego mogli się zapisać przedstawiciel wszystkich klubów. Nie zdarza się, aby przedstawiciele administracji rządowej nie byli obecni na naszym spotkaniu. Mogą obniżyć rangę, mogą wysłać osobę, która powie że nie od niego zależy, ale przekaże swoim szefom notatkę. To jest nietakt w stosunku do państwa, do tych którzy tutaj przyszli, i chcieliście aby wasze uwagi były wysłuchane i przesłane do decydentów.

Pomysł na wariant społeczny to jest pułapka. GDDKiA łaski nie robi. Za to im płacą, żeby tak konsultować ze społeczeństwem poszczególne warianty, żeby były w jak największym stopniu akceptowalne również społecznie. Bez szkód się nie obejdzie, mam tego pełną świadomość. Nie ma możliwości zbudowania drogi, która w pewnych momentach nie będzie boleć. Nie chodzi o tych, których nieruchomości zostaną wykupione, ale o tych, którzy zostaną w najbliższym sąsiedztwie, ale już poza tym pasem drogowym. To grupa, która najbardziej zostanie pokrzywdzona każdą inwestycją drogową, czy kolejową – co do tego nie mam absolutnie żadnej wątpliwości. Liczbę tych osób trzeba radykalnie minimalizować w każdym aspekcie.

Wyobraźmy sobie sytuację za 5 lat, w której zakładam że będzie kończona droga s52 na odcinku Głogoczów-Kraków. Wtedy prognozowany ruch na Zakopiance jest na poziomie 60-70 tys. pojazdów i on jest absolutnie niewyobrażalny, dwukrotnie większy niż dzisiaj, a już mamy paraliż. Ta droga na odcinku 20-30 km mnie ma alternatywy i jakaś droga między obecną S7 a obwodnicą Krakowa musi powstać. W innym przypadku będziemy płacili jako mieszkańcy ogromną cenę za to, że ten fragment będzie kompletnie niedrożny. Jak nadejdzie duży ruch, wszyscy będą uciekali bocznymi drogami. Kiedy jest zator, GPS pokazuje najkrótsze połączenie i auta pojadą na Skawinę, na Siepraw - nie drogą szeroką, komfortową - tylko tymi wąskimi drogami, bo każdy będzie chciał się dostać do Krakowa w jak najkrótszym czasie.

Na społeczny wariant przebiegu drogi S7 GDDKiA czeka do końca miesiąca.

Czy samorządowcom związanym z "ziemią myślenicką" uda się doprowadzić do zmiany planowanej trasy S7 prowadzącej przez Myślenice?

  • TAK TAK 22%
  • NIE NIE 61%
  • TRUDNO POWIEDZIEĆ TRUDNO POWIEDZIEĆ 17%
  • Głosów: 2537

Powiązane tematy

Komentarze (42)

  • burzumsquat666@wp.pl 5 wrz 2022

    Poseł Kurowski to aparatczyk PiS. Nie ma co liczyć na to, że postawi się obsadzonej przez PiS GDDKiA.

    46 8 Odpowiedz
  • mysleniczaninzdziada 5 wrz 2022

    Byli poslowie z KO i Lewicy, samorzadowcy z PiS i pozostali a czy posel z PiS w jakikolwiek sposob interesuje sie tematem? Co robi zeby ta droga nie przeciela myslenic?

    43 5 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    5 wrz 2022

    Zakopianka do przerobienia - jest to łatwiejsze, szybsze i chyba nawet mniej kosztowne niż budowanie autostrady przez miasto. Ogólnie zakopiankę należy wyposażyć w drożne drogi serwisowe - wtedy ruch lokalny się na nie przeniesie. Do tego bezkolizyjne przejazdy (tunele/estakady) w tych paru węzłach (Jawornik, Krzyszkowice, Głogoczów) i zakopianka może stać się nawet autostradą.

    40 12 Odpowiedz
  • Artur 5 wrz 2022

    Wy gamonie nie umiecie węzła w Jaworniku zacząć, nawet świateł w Krzyszkowicach zrobić a co dopiero zaplanować tak poważną inwestycję watą grubo ponad miliard złotych. Pogadali, kawkę wypili - szopka odstawiona.

    36 8 Odpowiedz
  • 5 wrz 2022

    Rozbudować starą zakopianke i po sprawie .

    37 13 Odpowiedz

Zobacz więcej