logo-web9
Rozmowa miesiąca

Jarosław Szlachetka: Pierwszy rok? Mogę być z siebie zadowolony

Ocenę przede wszystkim wystawią mi mieszkańcy, ale dla mnie w roli burmistrza był to bardzo intensywny i pracowity rok. Uważam, że dużo udało się zrobić i mogę być z siebie zadowolony. Ten rok był dobry również dla miasta i gminy Myślenice oraz jej społeczności

— po dwunastu miesiącach sprawowania urzędu burmistrza miasta i gminy Myślenice w rozmowie z Piotrem Jagniewskim mówi Jarosław Szlachetka (PiS)

Panie burmistrzu, minął rok, odkąd stanął pan na czele gminy, odbierając klucze do miasta. Jaką ocenę wystawiłby pan sobie za minione dwanaście miesięcy?

Taką ocenę przede wszystkim powinni wystawić mieszkańcy w oparciu o decyzje, jakie podjąłem w ostatnim czasie, konkretne działania, które udało się zrealizować oraz inicjatywy, z którymi wyszedłem do radnych na sesjach rady miejskiej. Uważam, że dużo udało się zrobić.

Oczywiście, być może nie wszystko było doskonałe i jak wszystkim, mi też zdarza się popełnić błędy, ale zasada, z którą startowałem na urząd burmistrza w 2018 roku - „pokora i ciężka praca”, jest u mnie na pierwszym miejscu. Ten rok był dobry dla miasta i gminy Myślenice oraz jej mieszkańców.

Na ten moment połowa naszych czytelników ma do pana „roczku” negatywny stosunek, co według pana mogło wpłynąć na taką ocenę?

Trudno jest mi się do tego odnieść. Należałoby zapytać konkretne osoby o konkretne działania, które negują. Tego typu sondy są według mnie pewnym rodzaju wypaczeniem, dlatego nie będę ich komentował.

Weź udział w sondażu!

Myślę, że to, co przemawia za dobrym rokiem, to inwestycje, które zrealizowaliśmy mimo trudnego budżetu. To również ważne decyzje związane chociażby ze zmianami w urzędzie czy zmianami na stanowiskach dyrektorów jednostek gminnych. Uważam je za dobre zmiany.

„Kandyduję, bo Myślenice potrzebują dobrego gospodarza. Jako burmistrz będę mógł zrobić więcej dobrego niż moi konkurenci, dzięki wypracowanym kontaktom i możliwościom pozyskiwania środków rządowych oraz z funduszy europejskich” – przekonywał pan podczas kampanii wyborczej. Ile tych pieniędzy spłynęło do gminy w ostatnim roku?

Podczas kampanii wyborczej zarzucano mi, że za dużo mówię o współpracy, o sięganiu po środki zewnętrzne - zwłaszcza rządowe. Nie wyobrażam sobie, jak przy tak trudnej sytuacji finansowej gminy moi konkurenci widzieli dalsze jej funkcjonowanie. W tym roku pokazałem, że dotrzymuję słowa, a 6,3 mln zł to kwota pozyskana tylko z Funduszu Dróg Samorządowych na remont drogi gminnej w Krzyszkowicach, na budowę nowego odcinka ul. Solidarności w Myślenicach i remont drogi „starodroża” w Głogoczowie, na który mieszkańcy czekają od kilkunastu lat.

Po objęciu stanowiska przeprowadził pan audyt w gminie mówiąc, że panował w nim „układ towarzyski”, nazywając go „prywatnym folwarkiem”. Następnie ruszyła wymiana kadr i restrukturyzacja placówki. Kiedy ostatecznie zobaczymy nowy, lepszy urząd 2.0 i standardy, do których pan dąży?

To, co zastałem w urzędzie po moim poprzedniku pokazuje, że dużo się nie myliłem, mówiąc o „prywatnym folwarku”. Nieprawidłowości, o których wspominaliśmy przed wyborami i które zostały opisane w audycie, i które wyszły w trakcie mojego urzędowania, zostały poddane korekcie. Pewne zmiany musiały objąć przede wszystkim kadrę kierowniczą. Tu nastąpiły pewne zmiany na nowe osoby spoza urzędu lub awansowanie dotychczasowych pracowników, którzy wykazywali merytoryczne przygotowanie oraz chęć pracy dla gminy i jej mieszkańców.

Co do nieprawidłowości myślę, że niechlubnym przykładem może być Myślenicka Agencja Rozwoju Gospodarczego i postać byłego prezesa Daniel P., dla którego nadużycia skończyły się aktem oskarżenia, a muszę przyznać, że to dopiero wierzchołek góry lodowej.

Czego mają dotyczyć pozostałe nieprawidłowości?

W spółce doszło do działań, które w takiej instytucji nigdy nie powinny mieć miejsca. Fałszerstwa, kradzież czy malwersacje finansowe, które negatywnie odbijają się na jej sytuacji dzisiaj, bada policja, Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura.

Fałszerstwa, kradzież czy malwersacje finansowe, które negatywnie odbijają się na sytuacji spółki dzisiaj bada policja, Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura.

Na tę chwilę nie mogę nic więcej o tym powiedzieć, ale sprawy wyjaśniające prowadzone są na szeroką skalę. Także jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy gminnych, podejmowane działania czy sprawy związane z omijaniem Prawa Zamówień Publicznych przez mojego poprzednika.

Jeśli chodzi o MARG, trzeba zdawać sobie sprawę, że o tych nadużyciach wiedział pan Maciej Ostrowski i z posiadanej przeze mnie wiedzy nic z tym nie zrobił. To jest niedopuszczalne.

Kontynuując wątek samego „układu towarzyskiego”. Jakim kluczem kieruje się pan dzisiaj zatrudniając pracowników? Wśród pana przeciwników politycznych nie brakuje głosów, że tworzy pan podwaliny pod nowy układ.

Przez ostatnie 4-8 lat i więcej, trudno było doszukać się w urzędzie konkursu na stanowisko urzędnicze. Wbrew temu, co jest powtarzane przez niektóre portale uważające się za media - przeprowadzamy konkursy na stanowiska urzędnicze, a takich w minionym roku odbyło się 13. Urząd powinien dobrze działać dla dobra gminy i jej mieszkańców, dlatego wprowadzamy takie standardy.

W doborze zespołu kieruję się przede wszystkim przygotowaniem merytorycznym, doświadczeniem i wykazywaniem chęci lojalności. Muszę mieć pewność, że moje zamierzenia, które będziemy podejmowali, zostaną zrealizowane zgodnie z moimi oczekiwaniami. Myślę, że jest to coś normalnego, co funkcjonuje w każdej dobrze funkcjonującej firmie, w której szef oczekuje od swoich najbliższych współpracowników takiego podejścia.

Kadencję w roli burmistrza rozpoczął pan od ostrej oceny wyboru prezydium rady, zarzucając opozycji „korupcję polityczną”. To nie jedyne tego typu wystąpienie. Podczas jednej z sesji rady gminy targał pan gazetę, która pisała, że wzrosną ceny opłat za wodę, a podczas obrad zdarza się panu podnosić głos. Denerwuje się pan, kiedy ktoś ma odmienne zdanie?

Denerwuje się przede wszystkim, kiedy pisze się nieprawdę i kłamstwa na mój temat jako burmistrza Miasta i Gminy Myślenice. I nie chodzi mi tylko o to, że dotyka to mnie bezpośrednio, ale o przejaw braku szacunku do samych mieszkańców. Ta sprawa, którą pan przytoczył, związana była z artykułem w pewnej gazecie, którą mocno wspiera samorząd powiatowy. W bezczelny sposób kłamano na temat rzekomych podwyżek za wodę w przededniu wdrożenia dopłat obniżających stawki dla mieszkańców.

Natomiast co do mojego osądu i wyborów w prezydium rady miejskiej uważam, że należy nazywać sprawy jasno i po imieniu. Dziwię się, że największy klub w radzie miejskiej (PiS) do tej pory nie ma swojego przedstawiciela w prezydium, czy w komisjach stałych. To świadczy o pewnej klasie, albo raczej o jej braku tych, którzy dokonali takich, a nie innych rozstrzygnięć.

Myśli pan, że był to atak na jedną z flagowych obietnic wyborczych? [„W Myślenicach mamy jedne z najwyższych stawek komunalnych w Polsce. Zobowiązuję się do obniżenia tych opłat”]

W moim przekonaniu miało to na celu przede wszystkim dezinformację mieszkańców i zakłamanie rzeczywistości przez inicjatorów i autora tekstu.

Czy po pierwszym roku PiS wzmocnił się w radzie? Układ w nije jest dosyć specyficzny; 10 mandatów ma PiS, 9 radni Klubu Macieja Ostrowskiego, a 2 Komitetu Bez Układów. Kto według pana ma w niej większość?

Jest pewna grupa radnych, która pokazuje, że nie chodzi im o współpracę, a raczej zależy im bardziej na prowadzeniu utarczek z burmistrzem. A to podczas komisji, innym razem podczas sesji rady miejskiej. Przykład pani radnej Ambroży - wszyscy to chyba zauważyli, że głównym jej postulatem wyborczym było działanie bez układów i pewne rozliczenie tego, co działo się w gminie w poprzedniej kadencji. Zaraz po wyborach za stanowisko wiceprzewodniczącej rady poszła w niepisaną, ale jasną koalicję z klubem Macieja Ostrowskiego i o rozliczaniu szybko zapomniała.

Co więcej, sama zaczęła torpedować działania, które rozpoczęliśmy. Myślę, że mimo wszystko w radzie jest zdecydowana większość osób, którym zależy na naszej małej ojczyźnie i współpracy. To pokazują pozytywne rozstrzygnięcia podejmowanych uchwał, z którymi wychodzimy na forum rady. W tym miejscu chciałbym szczególnie podziękować radnym z mojego klubu PiS za dotychczasowe wsparcie.

Dzisiaj w mediach gruchnęła informacja, że Czesław Bisztyga oraz Izabela Kutrzeba złożyli deklarację rezygnacji z członkostwa w klubie radnych Macieja Ostrowskiego. Taki układ sił jest dla pana korzystny?

Nie rozpatrywałbym tego w kwestii podziału sił jak na wojnie. Raczej skłaniałbym się do oceny, że być może niektórym radnym, tworzącym większościową koalicję Klubu MO i Bez Układów, otwierają się oczy po tym, jak pewne sprawy wychodzą na jaw i trudno im to dalej firmować. Jestem przekonany, że w tym roku pokazałem, że umiem współpracować i jestem do niej gotowy Może potrzebowali też trochę czasu, aby odnaleźć się w nowej sytuacji.

Niektórym radnym otwierają się oczy i trudno im pewne sprawy firmować swoim nazwiskiem

Radni zapowiadają, że będą działać jako niezrzeszeni, głosując zgodnie ze swoim sumieniem. Rozważacie ich transfer do klubu Prawa i Sprawiedliwości?

Jeżeli będą chcieli przystąpić do naszego klubu, drzwi są otwarte. Natomiast jeśli stwierdzą, że będą występować jako radni niezależni - tę wolę też uszanujemy i mam nadzieję, że będziemy mogli jeszcze lepiej współpracować dla dobra wspólnego mieszkańców miasta i gminy Myślenice jak do tej pory.

Dla PiS to raczej dobra wiadomość. To zapowiedź rozłamu wśród radnych klubu Macieja Ostrowskiego, czy raczej chwilowa słabość?

Myślę, że to stwarza w końcu sytuację do spokojniejszej pracy w trudnym czasie. Do tej pory zawsze były napięcia, podczas komisji czy w trakcie obrad na sesji. Po roku dobrze, że następuje pewna jakościowa zmiana pracy rady, bo to wpłynie na jej odbiór przez samych mieszkańców.

Jednak testu zaufania u radnych pan nie zdał. Nie otrzymał pan wotum zaufania. Jego brak w 2020 roku może doprowadzić do referendum o odwołaniu. Jaką politykę zamierza prowadzić burmistrz, aby do tego nie dopuścić?

Jeśli chodzi o wotum zaufania, to nie otrzymał go burmistrz Maciej Ostrowski. Była to ocena wystawiona za poprzedni rok pracy burmistrza, więc odbieram to w sposób jednoznaczny. Przysłowiową żółtą kartkę od swoich radnych otrzymał mój poprzednik. Tak jak w obecnym roku, będę realizował te działania, na które pozwoli przyszłoroczny budżet gminy oraz pozyskane środki zewnętrzne.

Początek pana kadencji to również zmiany na stanowiskach prezesów gminnych spółek, które w pana ocenie zarządzane były źle, a nawet niezgodnie z prawem. Co świeżego wnieśli do nich nowi prezesi?

Na pewno to, że większość nieprawidłowości stwierdzonych w audytach tych jednostek zostało wyprostowanych, a w większości nowi prezesi z nowym radami nadzorczymi zmienili polityki funkcjonowania tych spółek.

Przede wszystkim jeśli chodzi o spółkę wodociągową - to kwestia podejścia do obsługi klienta, szacunku do mieszkańców zawiera się w zmianie jakościowej.

Jeżeli popatrzymy na Zakład Utylizacji Odpadów – powołanie nowego prezesa i wprowadzona przez niego zmiana polityki zarządzania pozwala na wypracowywanie coraz lepszych wyników przez spółkę, którą nie tak dawno, m.in. w związku z trudną sytuacją, chciano sprywatyzować.

Największa uwaga obserwatorów zwrócona była właśnie na MZWiK, które powierzył pan Katarzynie Burdzie. Podczas kampanii wyborczej mówił pan: „W Myślenicach mamy jedne z najwyższych stawek komunalnych w Polsce. Zobowiązuję się do obniżenia tych opłat”. Uda się dotrzymać słowa do 2023 roku?

Ten postulat został zrealizowany, mam nadzieję, że będziemy go kontynuować w 2020 roku, bo dopłaty dla mieszkańców zostały na mój wniosek już uchwalone przez radnych. Jasno należy powiedzieć, że wysokość opłat za wodę i za ścieki została zaniżona przez mojego poprzednika oraz prezesa MZWiK Andrzeja Urbańskiego w związku z zrealizowaniem projektu „Czysta woda dla Krakowa”.

Trzeba zdać sobie sprawę, że cena metra sześciennego wody powinna kosztować mieszkańca ok. 6 zł, a ścieków ok. 11 zł, aby wspomniana inwestycja - wykonana z tak dużym rozmachem, w jakiś sposób się bilansowała. Taki zapis zawiera wniosek do tego projektu. Jeżeli utrzymamy taryfy na obecnym poziomie, to trzeba sobie zdawać sprawę, że spółka dalej będzie generować bardzo duże straty finansowe.

W przypadku byłego prezesa MARG, Daniela P., przed myślenickim sądem toczy się postępowanie, w kontekście prezesa wodociągów również była mowa o wniosku do prokuratury. Na jakim etapie są te sprawy?

Mamy audyt, który publicznie poddaliśmy ocenie i dyskusji na jednej z sesji. Decyzje o tym pozostawiłem obecnej pani prezes MZWiK.

Czy nowy prezes MARG, Witold Rozwadowski, zdoła wykupić działki w strefie Jawornik - Polanka dla inwestora, który dla rozwoju gminy może okazać się strategicznym partnerem?

Po przejęciu umowy z początkiem roku, której wykonanie można było ocenić jako dramatyczne, udało się przy dobrej współpracy z zainteresowanym inwestorem doprowadzić ją praktycznie do końca. Obecnie MARG finalizuje zakup nieruchomości na wspomnianym terenie i niedługo będziemy siadać do rozmów z inwestorem w temacie odsprzedaży tych gruntów. To bardzo ważna inwestycja gospodarcza dla naszej gminy i całego regionu.

Na początku roku powołał pan wiceburmistrza, którym został Mateusz Suder. Mówił pan również o powołaniu drugiego zastępcy, ale ten wątek nie doczekał się kontynuacji do dzisiaj. Dlaczego?

Kiedy powoływałem swojego pierwszego zastępcę, uzasadniałem tę decyzję wyznaczając obszary, za które będzie odpowiedzialny i do dzisiaj dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków. Mówiłem też, że taka gmina jak Myślenice śmiało powinna mieć co najmniej dwóch zastępców burmistrza, ale na chwilę obecną, głównie z przyczyn finansowych, ta decyzja została odsunięta w czasie. Dlatego na razie nie przewiduję takich zmian.

Omawiając budżet na miniony rok, mówił pan o „zaciskaniu pasa”. Jaki będzie budżet dla gminy Myślenice na rok 2020?

Faktycznie, rok temu mówiliśmy o budżecie zaciskania pasa, a mimo to udało się zrealizować kilka ważnych inwestycji, chociażby związanych z infrastrukturą sportową, drogową i bieżącymi remontami.

Rok 2020 będzie dla nas zdecydowanie trudniejszy, przede wszystkim ze względu na rozpoczęcie trzeciego etapu rewitalizacji rynku. Ten będzie kosztował ponad 20 mln zł. To główne zadanie obciążające przyszłoroczny budżet i ograniczające inne inwestycje.

Czeka nas też jedna z największych spłat wcześniej zaciągniętych zobowiązań kredytowych. Będziemy musieli się zmierzyć z rosnącymi wydatkami na oświatę, związanymi z przede wszystkim podwyżkami dla nauczycieli. Inwestycyjnie to będzie najtrudniejszy rok w kadencji 2018-2023.

Opozycja może mieć z tego pożywkę…

Może tak być. Przypomnę, że sygnalizowaliśmy to razem z panią skarbnik Anitą Kurdziel rok temu. Większość radnych opozycyjnych zasiada w radzie kolejną kadencję, a to, z czym musimy się zmierzyć, stanowi przecież pokłosie decyzji, które były podejmowane przez nich samych w poprzednich kadencjach.

Zaraz po wyborach w listopadzie 2018 roku, przez mojego poprzednika zaciągnięty został kolejny kredyt na ponad 16 mln zł, aby spłacić inwestycje rozpoczęte w roku wyborczym, realizowane przez burmistrza Ostrowskiego. Decyzje tych działań będziemy odczuwać w kolejnych latach.

Od września rząd wprowadził zmianę w podatku dochodowym. Do tej pory z wypłat pobierane było 18 proc, a teraz będzie to 17 proc. Konsekwencją może być zmniejszenie wpływów do kas gmin z podatku PIT, a to oznacza mniej pieniędzy na 2020 rok. W jaki sposób odczujemy tą zmianę?

Zmiany te będą oczywiście odczuwalne w budżecie naszej gminy. Udział w podatku PIT to dzisiaj około 46 milionów złotych. W ostatnich latach dochody samorządu z tego tytułu rosły rok w rok o kilka ładnych milionów złotych, a w przyszłym roku dochody mogą wzrosnąć nieznacznie o około 100 tysięcy złotych. Liczę na to, że państwo zrekompensuje to chociażby w wyższej subwencji na oświatę.  

Na wiosnę przed kamerami ogłosił pan, że otrzymał mail z groźbą pozbawienia życia. Sprawa odbiła się sporym echem nie tylko w mediach lokalnych, ale też ogólnopolskich. Udało się namierzyć adresata?

Na tę chwilę wiem, że sprawę prowadzi policja na szczeblu powiatowym i wojewódzkim. Z niecierpliwością oczekuję zakończenia tego postępowania. Wiem, że groźbę wysłała osoba, która wiedziała jak się ukryć w sieci, stąd pewne trudności służb w ustaleniu nadawcy. Wierzę jednak w to, że policja da sobie z tym radę.

To prawda, że po tym incydencie zatrudnił pan agencję ochrony? Czuł się pan zagrożony?

Nieprawdą jest, że zatrudniłem agencję ochrony, ale ja i moi najbliżsi byli objęci programem ochrony, który realizowała komenda wojewódzka z komendą powiatową policji. Po wydarzeniach w Gdańsku i po tego rodzaju wiadomości myślę, że poczucie obawy, szczególnie o swoich bliskich, było czymś naturalnym.

W maju Myślenice odwiedził prezydent Andrzej Duda. To również odbiło się sporym echem - tym razem głos zabrał Józef Tomal, który uważał, że nie został przez pana zaproszony na tę uroczystość. Dlaczego?

Na spotkanie otwarte z mieszkańcami, którzy chcieli się zobaczyć z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejem Dudą, byli zaproszeni wszyscy. Przykładem dla pana starosty może być burmistrz Sułkowic Artur Grabczyk i kilku innych samorządowców, którzy zjawili się na rynku. W ogóle nie rozumiem tego oburzenia, którym emanował pan starosta. Raczej odbieram to jako kolejny atak na moją osobę, deprecjonowanie święta i wyróżnienia dla Myślenic, jakim była wizyta urzędującej głowy państwa.

Jeżeli tylko pan Tomal miał ochotę, mógł przyjść a gwarantuję, że zapewnilibyśmy mu godne dla jego osoby i urzędu starosty miejsce. Pan starosta swoją funkcję pełni od 2010 roku i miał doskonałą sposobność, żeby zaprosić prezydenta do powiatu myślenickiego. Z tego co wiem, przez ostatnie 4 lata nie wystosował takiego zaproszenia.

W wywiadach przed i po wyborach kładł pan nacisk na współpracę i zapraszał do niej wszystkich chętnych. Jednak na linii burmistrz - radni, burmistrz - starosta ta współpraca nie wygląda najlepiej. Ma pan pomysł na to, jak poprawić te stosunki? Na pewno nie korzystają na tym mieszkańcy…

Mogę tylko stwierdzić, że trudno jest mi się zgodzić z atakami, które non stop pod moim adresem kieruje środowisko pana starosty Tomala lub on sam. Podobnie jeśli chodzi o radnych reprezentujących klub Macieja Ostrowskiego i wspierających ich radnych - panią Ambroży i pana Malinowskiego.

Proszę pamiętać, że oprócz powiatu i rady miejskiej jest jeszcze sejmik z zarządem województwa małopolskiego oraz wojewoda. W trakcie tego roku udowodniłem, że umiem współpracować z tymi instytucjami, pozyskując od nich środki finansowe, np. tzw. „powodziówki” na remont chociażby „Orlika” przy SP nr 3, realizując wspólnie wiele ciekawych i atrakcyjnych wydarzeń, jak rajdy rowerowy pn. „Małopolska Tour”.

Nagle pan starosta ze swoim zastępcą próbuje wmówić wszystkim, że o drogę na Chełm, którą do tej pory remontował i odśnieżał powiat… ma zatroszczyć się burmistrz Szlachetka.

Co do przykładu współpracy z powiatem myślenickim w tym roku, to wspomnę tylko współfinansowanie budowy chodnika przy drodze powiatowej w Zawadzie. Przeznaczyliśmy na to zadanie z radą miejską konkretną kwotę, aczkolwiek budowa chodników przy drogach powiatowych to zadanie ustawowe starostwa powiatowego. Więc nie jest tak, że tej współpracy z mojej strony nie ma. Problemu należy szukać po drugiej stronie.

Przykładem złych stosunków jest próba zrzucenia na gminę i burmistrza odpowiedzialności za znajdujący się w fatalnym stanie odcinek drogi na Chełm, którą do tej pory zajmował się powiat. Nagle pan starosta ze swoim zastępcą próbuje wmówić wszystkim, że o drogę, którą do tej pory remontował i odśnieżał powiat… ma zatroszczyć się burmistrz Szlachetka.

Od sierpnia czekam na dokumenty związane z tą drogą, o udostępnienie których wystąpiłem do panów Tomala i Kudasa. To dziwi, bo zarówno starosta jak i wicestarosta są radnymi wybranymi do powiatu z gminy Myślenice i to im powinno szczególnie zależeć na dobrej współpracy z samorządem gminnym. Może tak się dzieje ze względu na to, że wywodzą się z środowisk PO i SLD, chociaż tak jak mówię - te sprawy nie powinny nas dzielić, ale łączyć w pracy dla Myślenic.

Wiosną odwołał pan również dyrektora Muzeum Niepodległości, który od początku realizował powstawanie tej inwestycji. Powodem miało być naruszenie prawa oraz brak należytego wykonywania obowiązków – ta sprawa doczekała się finału w sądzie?

Jeżeli chodzi o roszczenia ze strony pana Lemaniaka mogę powiedzieć, że docierały do mnie głosy, jakoby były dyrektor miał pozwać gminę i burmistrza. Do tej pory nic mi jednak o tym nie wiadomo, żeby taka sprawa wpłynęła do Sądu Pracy, a jako strona powinienem o tym wiedzieć.

Po zwolnieniu pana dyrektora Lemaniaka na światło dzienne wyszły kolejne nieścisłości związane z brakiem wyposażenia muzeum, które dzisiaj wyjaśnia policja. Zawiadomienie w tej sprawie zostało złożone przez nowego dyrektora i dotyczy tzw. contentu, który był zakupiony od firmy New Amsterdam.

Okazuje się, że odebranego końcem 2018 roku przedmiotu zamówienia nie ma na stanie muzeum, a wykonawca ma do dzisiaj problem z dostarczeniem nam tego dzieła na dwóch nośnikach danych. To stawia pod znakiem zapytania, czy w ogóle kiedykolwiek został on wykonany.

Pod internetową petycją o przywrócenie dyrektora podpisało się ponad 550 osób. pan jednak powołał na to stanowisko Łukasza Malinowskiego. Jaki wpływ na działalność muzeum miał ten ruch?

Oceniam ten ruch jako dobrą zmianę. Przede wszystkim zmianę jakościową tej jednostki. Pan doktor Łukasz Malinowski jest z całą pewnością osobą kompetentną, co do powierzonego mu stanowiska. Przez ten czas inicjując wiele ciekawych akcji pokazał, że muzeum jest otwarte na inicjatywy różnych środowisk. A co do petycji to muszę stwierdzić, że ona ostatecznie do mnie nie dotarła, więc to co dzieje się w sieci, trzeba brać z pewnym dystansem i ostrożnością.

W maju w mieście wprowadzone zostały parkometry, na co mieszkańcy zareagowali pozytywnie, ale czy za tym ruchem poszło tworzenie nowych miejsc parkingowych?

Wprowadzenie parkometrów pozwoliło na zwiększenie rotacji na miejscach parkingowych, dzięki czemu jest łatwiej zaparkować. Ponadto mieszkańcy płacą za rzeczywisty czas, na który pozostawiają swoje samochody. Ten ruch zwiększył też wpływy do budżetu. W najbliższym czasie będziemy wyznaczać nowe strefy płatnego parkowania na pozostałych ulicach.

Jeśli zaś chodzi o budowę miejsc parkingowych… to na ten moment w kasie gminnej nie ma środków na tego typu inwestycje, ale na pewno w następnych latach będziemy to procedować. Prowadzimy prace koncepcyjne nad stworzeniem dodatkowych miejsc pod estakadą przy Zakopiance.

Wizja przyszłości dla zmotoryzowanych nie rysuje się kolorowo; więcej miejsc płatnych, brak nowych i darmowych. W mieście zrobi się jeszcze ciaśniej. Rozumiem wpływy do kasy gminy, ale czy to nie utrudni życia mieszkańcom?

Tak jak już powiedziałem, prowadzimy pewne prace koncepcyjne nad nowymi parkingami. Ostatnio został zmodernizowany parking na Zarabiu, gdzie zainstalowano nowe oświetlenie. W ciągu nowego odcinka ul. Solidarności również powstaną nowe miejsca parkingowe. Prowadzimy też rozmowy z właścicielami nieruchomości w samym centrum, więc nie jest tak, że nie działamy w tym zakresie.

W pana narracji, jaką można śledzić w mediach i podczas publicznych wystąpień, często przewija się jeden motyw: że wszystko, co złe, zapoczątkowali poprzednicy. Co autorskiego w minionym roku do życia myśleniczan wniósł burmistrz Jarosław Szlachetka?

Na pewno dopłaty do wody i wywiązanie się z obietnicy dotyczącej zmniejszenia cen taryf. Reaktywowałem Szkołę Podstawową nr 1, czego oczekiwali mieszkańcy, w mieście powstał Dom Senior Plus, który rozpocznie swoje funkcjonowanie od początku 2020 roku. Podjęliśmy się też remontów w placówkach edukacyjnych, a w Jaworniku wykupiony został teren pod nowe przedszkole z oddziałem żłobkowym. Wybudowałem cztery „Otwarte Strefy Aktywności”. Wyremontowana została droga w Krzyszkowicach i ul. Traugutta w Myślenicach, rozpocząłem budowę nowego odcinka ulicy Solidarności w Myślenicach, a na „starodroże” w Głogoczowie będzie ponawiany przetarg.

Dla podróżujących komunikacją zbiorową wyposażyliśmy nasze przystanki w nowe, zadaszone wiaty. Dbam o bezpieczeństwo mieszkańców współpracując z jednostkami OSP, przekazując im pieniądze na sprzęt, wspieram też Komendę Powiatową Policji w Myślenicach. W tym roku udało mi się też skierować do realizacji budowę węzła na skrzyżowaniu Zakopianki z ul. Sobieskiego. W najbliższych dniach razem z ministrem Adamczykiem poinformujemy mieszkańców o realizacji budowy węzła drogowego w Jaworniku.

Symbolem tego co stare i nowe może być dyskusja w sprawie budowy przedszkola w Jaworniku. Pan optował za tym, aby kupić działkę i całą procedurę rozpocząć od nowa, radny Wójtowicz (KMO) obstawał przy tym, aby tego nie robić i oprzeć się na planie przygotowanym przez poprzednie rady.

W moim postępowaniu staram się kierować rozsądkiem i możliwościami wykonania danej inwestycji. Trzeba pamiętać, że pozwolenie na budowę w kształcie zaproponowanym przez poprzedników było nieaktualne. Sam pomysł budowy nowego przedszkola, na nieruchomości należącej do parafii, był procedowany w gminie na samym początku realizacji tego tematu. To nic nowego. Dziwię się, że w 2015 roku od niego odstąpiono, przecież przedszkole mogłoby już funkcjonować. No chyba, że była to tylko kwestia obietnicy wyborczej na potrzeby kampanii prowadzonej w 2014 roku przez panów Ostrowskiego i Tomala.

Budowa według starego planu w znacznym stopniu ograniczyłaby korzystanie z terenu wokół kompleksu szkolnego, dlatego podjąłem decyzję, że budujemy przedszkole na działce i z nowym projektem, który w moim przekonaniu będzie i tak dużo tańszy niż inwestycja przygotowana przez moich poprzedników.

Jedno z pytań naszych czytelników pod artykułem na ten temat opublikowanym na miasto-info.pl brzmi: Dlaczego kościół nie może oddać tej działki za darmo? Na rzecz parafian, mieszkańców i ich dzieci. Rozważał pan taki scenariusz?

Wracając do historii przypominam, że kwestia wykupu nie jest także nową sytuacją i 5 lat temu był przygotowany operat szacunkowy, w ramach którego gmina negocjowała z ks. proboszczem wykup. Taką politykę prowadzi dzisiaj kuria i jako właściciel nieruchomości ma do tego prawo.

Skoro przy kościele jesteśmy. Pana apel i decyzję radnych o powierzeniu Myślenic Matce Boskiej Myślenickiej dobitnie skomentowała radna Grażyna Ambroży, opowiadając się za rozdzieleniem państwa od kościoła. Powinniśmy mieszać sprawy państwowe i samorządowe z religią?

Komentarza pani radnej Ambroży nie rozumiem, szczególnie w sytuacji, kiedy mówi o sobie, że jest katolikiem, a następnie wygłasza manifest o rozdzieleniu państwa od kościoła. Nie byłoby dzisiaj państwa polskiego, gdyby nie kościół katolicki. Nawet w odniesieniu do Święta Niepodległości, które tak naprawdę zrodziło się dzięki przywiązaniu narodu polskiego do religii, kultury i tradycji. Dla mnie to było naturalne, że przy takim jubileuszu jak 50-lecie Koronacji Cudownego Obrazu Pani Myślenickiej, kiedy gościliśmy wysłannika samego papieża, należało się tak zachować i cieszę się, że 20 radnych opowiedziało się za tym aktem.

Na linii burmistrz - radna Ambroży iskrzy od samego początku. pan bez pardonu komentuje jej postępowanie, natomiast radni „Bez Układów” zarzucają panu używanie „języka poniżania”. Nie można jednak pominąć tego, że z kandydatki, której nikt nie dawał szans, często określając ją „planktonem wyborczym”, wyrosła na wiceprzewodniczącą rady, stając się języczkiem uwagi w radzie. Widzi pan w niej konkurentkę w przyszłych wyborach na burmistrza?

W przyszłości pani Ambroży jako samorządowiec będzie musiała zmierzyć się z odpowiedziami na pytania dotyczące jej wiarygodności i skuteczności. 

W przyszłości pani Ambroży jako samorządowiec będzie musiała zmierzyć się z odpowiedziami na pytania dotyczące jej wiarygodności i skuteczności. Nie dotrzymała swoich zapowiedzi dotyczących rozliczania i przyglądnięcia się pewnym nieprawidłowościom w urzędzie w poprzednich kadencjach.

Co więcej, poszła w pewien mezalians z klubem Macieja Ostrowskiego i to zachowanie wszystkim pokazało, że nie chodzi o działanie bez układów, a raczej o działanie z układem, który próbuje się jeszcze utrzymać na forum rady miejskiej.

Odrzuca pan projekty poprzedników, ale rewitalizację Rynku postanowił jednak kontynuować. Na jakim etapie dzisiaj stanęła sprawa wycinki drzew. Zapowiadał pan, że zostaną przeniesione. Dokąd?

Nie mogę się zgodzić się z pana stwierdzeniem. Proszę pamiętać, że moja decyzja związana jest z tym, aby nie utracić dofinansowania na już zrealizowane zadania związane z budową Muzeum oraz remontem obejścia Sanktuarium Matki Bożej Myślenickiej. Gdyby nie kontynuacja rewitalizacji rynku, stracilibyśmy dofinansowanie na te wszystkie zadania.

Jeśli chodzi o zieleń, jeszcze raz chciałbym podkreślić, że duże drzewa nie znikną z myślenickiego rynku, a po rewitalizacji będzie o 29 drzew więcej niż obecnie. W kwestii zieleni trzymamy się pozwolenia, które zostało wydane przez konserwatora zabytków z 2017 roku i w oparciu o projekt głównego architekta. Proponowaliśmy konserwatorowi pewne zmiany w projekcie, ale na chwilę obecną nie otrzymaliśmy na nie zgody. Natomiast jeśli chodzi o przeniesienie magnolii, to będziemy chcieli je ulokować w innym miejscu.

Czy szpaler drzew, przebiegający przez centrum, zostanie wykonany jak na przesłanej przez urząd wizualizacji?

Trudno tu mówić o szpalerze. To zaledwie osiem nasadzeń w płycie Rynku lub w donicach.

Podczas gratulacji przekazywanych posłowi Władysławowi Kurowskiemu można było odnieść wrażenie, że przekazuje pan swoje poselskie obietnice na jego barki… myślę tu o bezpieczeństwie na Zakopiance, czy budowie kolei. Jak Władysław Kurowski poradzi sobie w tej roli?

Na pewno możemy mówić tutaj o kontynuacji działań, które rozpocząłem jako poseł. Przypomnę, że w trakcie tych ostatnich czterech lat dzięki rządowi Prawa i Sprawiedliwości udało nam się zrealizować ważne inwestycje dla mieszkańców, na które wcześniej nie było pieniędzy. Myślę tutaj o bezpiecznych przejściach dla pieszych czy rozbudowie Zakopianki o nowe odcinki. Dzisiaj musimy razem działać, aby kolejne inwestycje, takie jak bezkolizyjne skrzyżowania na odcinku z Myślenic do Głogoczowa, były kierowane do realizacji. Te sprawy znane są ministrowi infrastruktury. Mając swojego przedstawiciela w Sejmie, który reprezentuje formację rządzącą, na pewno będzie nam łatwiej i skuteczniej zabiegać o wsparcie państwa. Poseł Władysław Kurowski jako wieloletni samorządowiec doskonale zna bolączki tego terenu, dlatego jestem spokojny o to, że sobie poradzi.

Od wicestarosty Rafała Kudasa otrzymał listę spraw do rozwiązania w powiecie myślenickim. Wygląda to tak, jakby samorządowcy żegnając radnego, wyposażyli go w pakiet zadań, a następnie wysłali do Warszawy, z której jako poseł ma wrócić… złotym pociągiem.

Władysław Kurowski startując na posła miał program, który razem tworzyliśmy dla Myślenic i całej ziemi myślenickiej, i jestem pewny, że będzie go konsekwentnie realizował. Zachowanie pana Kudasa świadczy tylko o tym, że do tej pory nie był zainteresowany programem, z którym startował do wyborów nasz poseł. Gdyby go znał, wiedziałby, że o tych wszystkich sprawach mówił Władysław Kurowski. Natomiast samo zachowanie pana Kudasa odbieram mało poważnie i raczej jako kolejną chęć zaistnienia w mediach. Myślę, że powinien uderzyć się w piersi i wspólnie ze starostą Tomalem stworzyć taką listę spraw do załatwienia dla siebie, bo przecież dzisiaj to oni kierują powiatem i mają bezpośredni wpływ na to, co się w nim dzieje.

Z Władysławem Kurowskim działamy nie od wczoraj i cieszę się, bo wiem, że będziemy mogli na niego liczyć. Obaj reprezentujemy to samo środowisko polityczne i mamy przysłowiowe pięć minut, które musimy wykorzystać, aby coś po sobie zostawić. Jednym z takich projektów może być budowa nowego połączenia kolejowego do Myślenic. Ukończone zostało studium wykonalności, potwierdzające potrzebę zrealizowania tej inwestycji oraz możliwości przebiegu trasy i określające realne koszty. Udało mi się dopilnować, aby to przedsięwzięcie zostało wpisane w projekt ustawy o programie Kolei Plus. Mam nadzieję, że będzie to jedna z pierwszych decyzji podejmowanych przez nowy Sejm, co będzie dawało zielone światło do realizacji tego projektu. To konkretne informacje dla tych, którzy moje działania w tym temacie wyśmiewali lub teraz próbują doczepić się do tego projektu.

Ale jak wytłumaczyć mieszkańcom, którzy każdego dnia muszą korzystać z busów, w których poziom usług oceniają gorzej niż ich odpowiedników na Ukrainie? Może zamiast mówić o pociągu za 10 lub więcej lat - warto dzisiaj zająć się przewozami osób…

Problem busów nie pojawił się z dnia na dzień... Wszystkiego nie uzdrowię w przeciągu kilku miesięcy

Kolej to perspektywa oczywiście kilku lat. Jeśli chodzi o busy… problemy, które generują, nie pojawiły się z dnia na dzień. Mieszkańcy zgłaszali je od dawna. Powiat i starosta nie był tym tematem zainteresowany i chcą jak najdalej odsunąć od siebie te problemy. Pilotażowo zaproponowaliśmy mieszkańcom dwie linie w ramach Funduszu Przewozów Autobusowych z dofinansowaniem rządowym.

Zgłosiłem do marszałka potrzebę stworzenia połączenia autobusowego z Krakowa do Myślenic. Mam nadzieję, że w nowym roku połączenia finansowane z budżetu województwa lub państwa zostaną wprowadzone. Wszystkiego nie uzdrowię w przeciągu kilku miesięcy, zwłaszcza że wśród przewoźników lokalnych można wyczuć duży opór w kwestii programowania nowych linii.

W czerwcu radny Wacław Szczotkowski wnioskował o to, aby podjąć uchwałę „Gmina wolna od ideologii LGBT”, co było jednym z tematów poruszanych przez PiS w wyborach parlamentarnych. W jaki sposób Myślenice są zagrożone przez LGBT?

To pytanie należy skierować do autora projektu i wnioskodawców. Radni Prawa i Sprawiedliwości chcieli w jasny sposób zabezpieczyć działalność naszych szkolnych jednostek, regulując dużą swobodę i autonomiczność dyrekcji, które mogą wprowadzać różne programy nauczania, a w tych coraz częściej próbuje się przemycić różnego rodzaju sprawy związane z ideologią LGBT. Taka była intencja radnych, z którą wyszli na forum podczas posiedzenia.

Nie udało im się tego sprzedać w ten sposób.

Jeszcze raz odpowiem, że o te sprawy należy pytać radnych.

Nie obawia się pan, że majstrowanie w ideologii może doprowadzić do braku tolerancji? W Stróży wybuchła awantura o to, czy kogut symbolizuje wieś czy LGBT, a finalnie mural został pomalowany farbą i ozdobiony znaczkami Polski Walczącej, co jednoznacznie pokazuje, że nie akceptujemy inności.

Zagłębiamy się w trudne pojęcia tolerancji i poszanowania poglądów innych niż wyznaje pewnie większość z nas. Co do malunków w Stróży, nie chciałbym się wypowiadać, bo znam sprawę trochę z innej strony. Wiem, że z kim innym wójt podpisał umowę na mural, a ktoś inny go wykonywał. Proszę pozwolić mi, że nie będę wtrącał się w nie swoje sprawy. Wolałbym skupić się na tym, co zależy ode mnie, czyli na gminie Myślenice. Aczkolwiek symbol Polski Walczącej jest mi na pewno bliższy…

W takim razie podziela pan pogląd mieszkańców Górnego Przedmieścia, że to dzisiaj najbardziej zapomniana dzielnica Myślenic?

Na terenie całej gminy występuje wiele obszarów, które wymagają pilnej interwencji. Nie tylko ta dzielnica w ostatnich czterech latach była kompletnie zapomniana przez mojego poprzednika. Staramy się korygować takie różnice.

Myślenicki Alarm Smogowy, księża i sami mieszkańcy coraz głośniej mówią o problemie związanym z zanieczyszczeniem powietrza. Niejednokrotnie na naszym terenie jest gorsze od tego w Krakowie. Jak poprawić taki stan rzeczy?

Podjęliśmy konkretne działania związane ze współpracą z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska. W walce o czyste powietrze w urzędzie został przyjęty pracownik, który ma za zadanie pomagać mieszkańcom m.in. w wypełnianiu wniosków do programu Czyste Powietrze. Jako gmina zgłosiliśmy chęć wejścia do programu LIFE. Kiedy zostaniemy do niego przyjęci, będziemy mogli realizować jeszcze więcej działań ekologicznych na terenie gminy. Straż Miejska na bieżąco prowadzi kontrolę oraz akcje informacyjne. W sezonie grzewczym 2018/2019 przeprowadziła 488 kontroli pieców.

Czym drugi rok tej kadencji burmistrza Szlachetki będzie różnił się od pierwszego?

Na pewno będzie dalej rokiem intensywnej, wytężonej pracy. Na podsumowania i kolejne oceny przyjdzie czas za rok.

Rozmowa swoją premierę miała w papierowym wydaniu magazynu Miasto Info:

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!